Bellingcat ogłoszony przez rosyjskie władze "zagranicznym agentem"
Bellingcat prowadził śledztwo m.in. w sprawie próby otrucia Aleksieja Nawalnego (screen: YouTube/Al Jazeera English)
Zarejestrowany w Holandii serwis dziennikarstwa śledczego Bellingcat został przez moskiewskie władze uznany za "zagranicznego agenta". Ten sam status przyznano dziewięciu osobom pracującym dla rosyjskojęzycznych serwisów informacyjnych oraz organizacjom pozarządowym.
Miano "zagranicznego agenta" wymaga posługiwania się nim przy publikacji wszystkich treści, co nie sprzyja przychodom z reklam. Nakłada również uciążliwe wymogi w kwestii sprawozdawczości finansowej. Wśród oznaczonych znaleźli się też reporterzy amerykańskiego nadawcy RFE/RL i jego oddziałów, a także działacz na rzecz praw mediów. Władze przyznają to miano instytucjom i osobom finansowanym przez podmioty zagraniczne. Decyzję ogłoszono tego samego dnia, w którym redaktor naczelny "Nowoj Gaziety" Dmitrij Muratow został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla.
Bellingcat od lat irytuje Moskwę śledztwami, m.in. w sprawie próby otrucia kremlowskiego krytyka Aleksieja Nawalnego, byłego rosyjskiego podwójnego agenta Siergieja Skripala czy zestrzelenia samolotu pasażerskiego MH17 nad wschodnią Ukrainą. "Co tak długo?" - napisał w reakcji na Twitterze Christo Grozew, dziennikarz śledczy z Bellingcat.
Rosja "zagranicznymi agentami" nazwała już ponad 150 serwisów informacyjnych, organizacji pozarządowych i organizacji charytatywnych.
(MAC, 11.10.2021)