Rowerem przez II RP. Niezwykła podróż po kraju, którego już nie ma
Bernard Newman
Przełożyła: Ewa Kochanowska
WYDAWNICTWO ZNAK HORYZONT
KRAKÓW 2021
Jeśli cenicie humor, kochacie podróże rowerem i interesuje Was, co o Polsce sądzą ludzie z zagranicy, to niczego lepszego w tym roku nie przeczytacie. Nawet jeśli ta podróż odbyła się w 1934 roku, a Newman nie znał polskiego, więc siłą rzeczy musiał się oprzeć na własnych obserwacjach i tym, czego dowiedział się od Polaków mówiących w językach, które znał. Bo jeśli masz dar dziennikarskiej obserwacji, żywą inteligencję i skłonność do brytyjskiego humoru – efektem są takie perełki, jak jego uwaga po zwiedzeniu Cytadeli w Warszawie: „Polacy zamierzają wznieść w tym miejscu muzeum męczeństwa. To specyficznie polska koncepcja. Zanim człowiek podejmie próbę zgłębienia polskiego charakteru, powinien zdobyć sporą wiedzę o historii Polski w ciągu ostatnich 200 lat – wcześniejsze 2000 są zasadniczo nieistotne. Kult cierpienia może wydawać się niezdrowy zachodniemu oku (... ), ale jeśli będziecie o nim pamiętać, zrozumiecie niejeden z nurtów politycznych w Polsce”. Poczucie humoru Newmana widać w każdym ruchu pedałami: „W pobliżu Kartuz znajdują się ponoć 173 jeziora, ale śmiem wątpić w tę liczbę – naliczyłem tylko 172”. Myliłby się, kto sądzi, że jego refleksje ograniczają się do turystyki rowerowej. „Na przykład w Poznaniu stale mi przypominano o wspomnianym uprzednio rozbrojeniu Niemców. To dzięki temu, jak mi tłumaczono, Polska odzyskała niepodległość – nie dostała jej od aliantów. Z uporem zadawałem jedno pytanie: A co by się stało, gdyby Polacy spróbowali rozbroić Niemców, zanim alianci nie stłukli ich na kwaśne jabłko?”. I choć książka zawiera wiele błędów faktograficznych, o czym wspomina tłumaczka, to gdy zdamy sobie sprawę, jak powstawała, ma się ochotę pochylić czoło przed autorem i w takiej pozycji ruszyć kolarzówką po jego trasie przez Polskę, Ukrainę, Białoruś i Litwę, czyli w granicach kraju, którego już nie ma.
(CP, KK, 01.07.2021)