Zepchnąć na margines

Rozmowa z Juliuszem Braunem, dyrektorem Związku Stowarzyszeń Rady Reklamy

Czy opinie Związku Stowarzyszeń Rady Reklamy o tym, że nieetyczna jest reklama autorstwa firmy, która do Rady nie należy, będzie miała jakiekolwiek zastosowanie w praktyce?
Oczywiście ta firma może powiedzieć, że nie zastosuje się do tego orzeczenia. Jeżeli jednak znaczna część rynku przyjmie ustanowione przez nas zasady, a takie mamy sygnały, ci, którzy się wyłamią, zostaną zepchnięci na margines. Może na tym ucierpieć ich prestiż. Nie wierzę, że wielu będzie chciało tak ryzykować i psuć sobie wizerunek.

Na co w reklamach Rada zwracać będzie uwagę przede wszystkim? Oprotestuje seks czy przemoc?
Trudno powiedzieć, że na coś szczególnie. Jest Kodeks etyki reklamy, który to wszystko reguluje, i trzeba go przestrzegać całościowo. To także kwestia wrażliwości opinii publicznej. Będziemy reagować na skargi, które do nas trafią. Poza tym to nie zarząd, ale komisja etyki będzie zajmować stanowisko w tej sprawie.

Czy ZSRR sam będzie monitorować reklamy, czy ograniczy się do czekania na ewentualne skargi? Czy w tym drugim przypadku nie będzie po prostu nieefektywny?
Na tym etapie możemy zajmować się tylko skargami. Nie mamy możliwości monitorowania reklam, choć planujemy to w przyszłości. Monitoringu oczekuje też Komisja Europejska. Zdajemy sobie sprawę, że chodzi nie tylko o ocenę reklam, które się już ukazały. Niektórzy będą oczekiwali ocen reklam, które jeszcze nie zostały wyemitowane czy wydrukowane. To chcemy robić. Jest to jednak kwestia czasu. Wszystko zależy od tego, jak wielu będzie sygnatariuszy Kodeksu etyki reklamy, a zatem jakie będą fundusze. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będziemy mogli taki monitoring uruchomić i nie będziemy tylko reagować na skargi.

Rozmawiała Magdalena Łukasiuk

(MŁ, 29.08.2006)