Dział: PRASA

Dodano: Luty 25, 2019

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Świadek zeznał przed sądem, kto porwał i zabił dziennikarza Jarosława Ziętarę

Jarosław Ziętara był dziennikarzem "Gazety Poznańskiej" (fot. Krzysztof M. Kaźmierczak)

Senator Aleksander Gawronik zlecił uciszenie dziennikarza Jarosława Ziętary, a w porwaniu i zabójstwie brali udział ochroniarze Mariusza Świtalskiego, właściciela firmy Elektromis – zeznał w sądzie Maciej B. ps. „Baryła”. Przedstawił szczegóły zastraszania reportera.

Sąd Okręgowy w Poznaniu kontynuował w miniony piątek proces ochroniarzy biznesmena Mariusza Świtalskiego, Mirosława R. - ps. "Ryba", i Dariusza L. - ps. "Lala", oskarżonych o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie Jarosława Ziętary. Obaj byli w pierwszej połowie lat 90. pracownikami poznańskiego holdingu Elektromis, którego działalnością interesował się dziennikarz.

Zeznania składał poznański przestępca odsiadujący obecnie wyrok dożywocia Maciej B. Wcześniej zeznał on śledczym, że był przy rozmowie, kiedy Aleksander Gawronik polecił "zlikwidowanie dziennikarza", a także – powołując się na bezpośrednich świadków i sprawców – mówił o okolicznościach zabójstwa dziennikarza. W sądzie, w kwietniu 2016 roku, odwołał jednak te zeznania, wskazując, że "wszystko, co zeznawał przeciwko Gawronikowi, to konfabulacje instrukcyjne prokuratora". W piątek z tych zaprzeczeń się wycofał. Tłumaczył, że w trakcie rozprawy w kwietniu 2016 roku konfabulował, bo był "zbulwersowany", że nie otrzymał pomocy, jakiej oczekiwał od prokuratora.

Maciej B. podtrzymał przed sądem, że współpracował i przyjaźnił się z pracownikami Elektromisu. Miał także propozycję pracy w holdingu, ale jej nie podjął. Opowiedział, że przed zabójstwem Ziętary był u niego w mieszkaniu z Dariuszem L., żeby go zastraszyć. W ten sposób wykonał zlecenie senatora Gawronika. Ponieważ jednak dziennikarz kontynuował swoje śledztwo, Gawronik zlecił jego zabójstwo w czerwcu 1992 roku. „Baryła” potwierdził, że w magazynie Elektromisu widział w szafie policyjne mundury, fałszywe legitymacje policyjne, a przed firmą stało auto podobne do radiowozu. To może potwierdzać tezę, że oskarżeni podali się za policjantów, by uprowadzić dziennikarza.

„Baryła” stwierdził także, że Ziętara był bity w siedzibie Elektromisu, a jego ciało zostało rozpuszczone w kwasie. Dodał, że „niszczenie zwłok miało miejsce w Chybach”, a udział w tym brali Rosjanie, którzy przyjechali do Gawronika na przełomie maja i czerwca 1992 roku.

"Żałuję, że nie mogę brać jako dziennikarz udziału w procesie ochroniarzy z Elektromisu do czasu mojego przesłuchania, które ma być dopiero w kwietniu, ale wieści z sądu są optymistyczne. Tym bardziej, że wczoraj dwoje biegłych potwierdziło wiarygodność zeznań świadka" - napisał w sobotę na Facebooku, dziennikarz magazynu "Telekurier" TVP3 Krzysztof M. Kaźmierczak. Od 1992 roku zabiega on o wyjaśnienie sprawy porwania i zabójstwa Ziętary.

"Baryła" jest także świadkiem w toczącym się równolegle przed poznańskim sądem procesie byłego senatora Aleksandra Gawronika oskarżonego o nakłanianie do porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa reportera "Gazety Poznańskiej".

Jarosław Ziętara pisał m.in. o aferach gospodarczych. 24-letni dziennikarz wyszedł z domu do redakcji 1 września 1992 roku i od tamtej pory już go nie widziano.

Galeria: World Press Photo 2019 - nominacje

(PD, PAP, 25.02.2019)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.