„Deutsche nasz. Reportaże berlińskie”
Ewa Wanat
Świat Książki
Warszawa 2018
Niby sporo wiemy o Niemczech, także o Berlinie – że jest wielokulturowy, różnorodny, że jest tyglem etnicznym i religijnym. Może wydaje się to już wszystkim tak oczywiste, że nie powstaje zbyt wiele książek reporterskich pokazujących, co się dzieje u zachodniego sąsiada.
Tymczasem Ewa Wanat wsiadła na rower i zbierała historie wręcz z ulicy, lotniska, kawiarni, parku. Trafiła do szkoły dla dzieci imigrantów, na spotkanie klubu polskich seniorów, na squaty, do stowarzyszenia broniącego praw prostytutek, do tajnego ośrodka dla homoseksualnych uchodźców.
Opowiada o kolejnych pokoleniach tureckich gastarbeiterów, którzy do dzisiaj są obcymi w Niemczech, i o rewolucji 1968 roku wywołanej przez pierwsze powojenne pokolenie Niemców, które nie mogło znieść milczenia rodziców na temat zbrodni wojennych. Zaowocowało to przepracowaniem historii i dało początek przemianie mentalnej Niemców jako społeczeństwa.
„Byliśmy sprawcami prześladowań. [...] Jeśli czyjeś zdrowie i życie jest zagrożone, musimy go chronić. To nasz obowiązek jako Niemców” – mówi Christoph Mann, kierownik ośrodka dla uchodźców LGBT.
Dlatego właśnie w Berlinie każdy może być, kim chce. I też dlatego wielu Niemców popiera przyjmowanie uchodźców i pomaga im jako wolontariusze.
Wanat pisze jednak nie tylko o poczuciu odpowiedzialności i próbach zadośćuczynienia, ale i o podnoszących się coraz częściej ze strony młodego pokolenia głosach w rodzaju „jak długo jeszcze mamy przepraszać?”.
Opowiada też o trudnym zjednoczeniu Niemiec Wschodnich i Zachodnich, które w narodzie do dzisiaj nie dokonało się w pełni.
Warto przeczytać tę książkę nie tylko, żeby lepiej poznać sąsiadów, lecz także by dowiedzieć się, dlaczego – zdaniem autorki – Polakom jest bliżej mentalnie do Turków niż Niemców.
(UR, 04.01.2019)