„Lud. Z grenlandzkiej wyspy”
Ilona Wiśniewska
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2018
Tym razem Ilona Wiśniewska postanowiła opowiedzieć o mieszkańcach Grenlandii. Z jej wcześniejszych podróży po Północy powstały dwie książki: „Białe” – o mieszkańcach Spitsbergenu i „Hen” – o norweskim końcu świata.
Trzecia – „Lud” – jest bardziej osobista, więcej tu prywatnych refleksji samej autorki. Zapewne wynika to z faktu, że Wiśniewska nie pojechała tam tylko jako reporterka. W 2017 roku pracowała jako wolontariuszka w domu dziecka w Uummannaq, miasteczku na wyspie u zachodnich wybrzeży Grenlandii. To podobno jedyne miejsce, gdzie taksówki jeżdżą po zamarzniętym morzu. Grenlandczyków poznajemy poprzez kolejnych mieszkańców Uummannaq, z którymi Wiśniewska pracowała, jeździła na ryby czy świętowała. Dowiadujemy się, że jest to naród dumny ze swych tradycji i języka, ale zamknięty w sobie. Są gościnni, lubią się śmiać z siebie i otwarcie rozmawiają o seksie, ale w zetknięciu z Duńczykami stają się dziwnie cisi.
To właśnie stosunek Danii do Grenlandii jest najciekawszym wątkiem książki. Dania sprawuje bowiem kontrolę nad Grenlandią i jak wynika z doświadczeń bohaterów książki, Duńczycy mają na sumieniu klasyczne winy kolonizatorów. Jedna z bohaterek, ponad 70-letnia Helene, jest ofiarą okrutnego eksperymentu przeprowadzonego w latach 50., gdy ponad 20 dzieci z Grenlandii, które uznano za inteligentne, wywieziono do Danii. Tam trafiły do rodzin zastępczych i były wychowywane na Duńczyków, a gdy po półtora roku odesłano je na Grenlandię, trafiły do domu dziecka, gdzie kontynuowano proces ich danizacji.
Autorka rozmawia także z Grenlandczykami, których doświadczenia z Danią i Duńczykami są pozytywne. Bo na Grenlandię przyjeżdżają Duńczycy szukający spokojnego, choć wcale nie łatwego życia.
(RG, 21.12.2018)