Karnowscy blisko przejęcia Zetki?
Koncern Czech Media Invest przejął rozgłośnie w Polsce, Czechach, Rumunii i na Węgrzech od francuskiej grupy Lagardère za 73 mln euro (fot. materiały prasowe)
Według mediów najbliżej przejęcia Eurozetu jest Fratria. – Bawią mnie te informacje – komentuje Grzegorz Bierecki, większościowy udziałowiec spółki. Jednak zdaniem części naszych rozmówców taki scenariusz jest możliwy.
Fratrię, wydawcę tygodnika "Sieci" i nadawcę Telewizji wPolsce.pl, wśród potencjalnych kupców Eurozetu wymienił w piątek "Puls Biznesu", informując o tym, że właściciel polskiej spółki – Czech Media Invest – chce ją sprzedać. Tygodnik "Wprost" podał, że to Fratria jest najbliżej przejęcia nadawcy Radia Zet. Politycy PiS, z którymi rozmawiał "Dziennik Gazeta Prawna", potwierdzili, że Fratria jest zainteresowana Eurozetem. We wtorek "Gazeta Wyborcza" zacytowała "ważnego polityka PiS": "W partii słychać, że Karnowscy są bardzo blisko finalizacji transakcji".
Senator PiS Grzegorz Bierecki, większościowy udziałowiec Fratrii, mówi "Presserwisowi", że to nieprawdziwe doniesienia. – To wyssana z palca bajka. Absolutnie nie mogę tego potwierdzić – mówi Bierecki. – Być może przy okazji różnych transakcji puszcza się takie informacje, komuś pewnie zależy na robieniu zamieszania wokół. Bawią mnie te informacje – dodaje i przypomina: – Tak jak oświadczył zarząd, strategia firmy polega na rozwoju organicznym.
– Mamy wrażenie, że to jest jakaś gra na obniżenie wartości Radia Zet – mówi nasz rozmówca z Radia Zet. Ocenia, że scenariusz, według którego radio przejmie Fratria, jest wątpliwy i raczej może chodzić o innego gracza na rynku.
Karnowscy zawsze chcieli mieć radio
Inny rozmówca z mediów narodowych przypomina jednak, że Jacek i Michał Karnowscy od zawsze chcieli mieć radio. – Na tym polu mieli konflikt ze Skowrońskim – twierdzi. Krzysztof Skowroński rozwija bowiem Radio Wnet, dostał właśnie częstotliwości analogowe w Warszawie i Krakowie. Wbrew oczekiwaniom, w konkursie na nie nie wystąpiła Fratria. Nasz rozmówca również słyszał od polityków PiS, że to Fratria ma kupić Eurozet. – Tylko jak zamierzają sfinansować przejęcie? Nawet jeśli dostaną pieniądze od państwowego banku, co będzie zabezpieczeniem kredytu? – zastanawia się.
Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Sądowego, Fratria w 2017 roku wypracowała 3,17 mln zł zysku netto przy 34,2 mln zł przychodu. Tymczasem według rozmówcy "DGP" za Eurozet trzeba zapłacić ok. 300 mln zł.
– Że taka mała spółka kupi radio za 300 mln zł? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć, tak jak w deklaracje Benbenka, że nie chce kupić Eurozetu – mówi jeden z radiowców. Zbigniew Benbenek, przewodniczący rady nadzorczej Grupy ZPR Media, mówił "Presserwisowi": "Nie jesteśmy zainteresowani kupnem".
– Zdziwiłbym się, gdyby to się skończyło inaczej niż przejęciem przez prawicę – przyznaje za to menedżer innego nadawcy. – Pytanie, jak Solorzowi zależy na Eurozecie? I czy nie pójdzie pod prąd władzy i nie sprzątnie im tego sprzed nosa? – mówi i dodaje: – To nadal biznes, który robi dobre pieniądze.
Czech Media Invest kupuje i sprzedaje Eurozet
Przypomnijmy, że koncern Czech Media Invest przejął rozgłośnie w Polsce, Czechach, Rumunii i na Węgrzech od francuskiej grupy Lagardère za 73 mln euro. "Francuzi zrobili dobry deal. Czesi bardzo drogo kupili, a pewnie by chcieli jeszcze zarobić. Trudno będzie im znaleźć kupca" – mówił nam Zbigniew Benbenek.
Radiowcy zwracają uwagę, że każdy z dużych koncernów, który będzie chciał kupić Eurozet, będzie potrzebował decyzji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – A przy takiej dużej transakcji na zgodę można czekać nawet rok – mówi nasz rozmówca.
Według Jakuba Bierzyńskiego, prezesa domu mediowego OMD, przejęcie Eurozetu przez Fratrię wydaje się scenariuszem prawdopodobnym. – Własność mediów stała się kwestią polityczną. Prawica głęboko wierzy, że kontrola nad mediami stanowi klucz do utrzymania władzy. A dostęp do środków finansowych, jak rozumiem, jest nieograniczony, bo zawsze bank Pekao SA może sfinansować taką transakcję – komentuje Bierzyński. – Zresztą mamy przykłady tego typu działań nieodległe, bo na Węgrzech. Dokładnie w ten sposób nastąpiła oligarchizacja gospodarki i przejęcie przez przyjaznych władzy oligarchów mediów, za pieniądze z pożyczek publicznych – kwituje.
Politycy PiS od dawna mówią o repolonizacji mediów. Mimo zapowiedzi projekt ustawy nie został zaprezentowany i coraz częstsze są głosy, że to temat na ewentualną kolejną kadencję, by przed wyborami nie otwierać kolejnych frontów z Brukselą. Dlatego – według niektórych komentatorów – prawdopodobna wydaje się częściowa repolonizacja: poprzez wykup mediów z kapitałem zagranicznym, na zasadach rynkowych ze wsparciem finansowym kontrolowanych przez państwo banków.
(KOZ, GDYJ, 01.11.2018)