"GW" opublikowała sprostowanie siostry premiera, ale nie zgadza się z wyrokiem sądu
Sprostowanie ukazało się na trzeciej stronie środowej "GW"
"Gazeta Wyborcza" (Agora SA) opublikowała sprostowanie dotyczące informacji na temat Anny Morawieckiej, siostry premiera Mateusza Morawieckiego. "GW" nie zgadza się z orzeczeniem sądu nakazującym publikację tego sprostowania, argumentując, że jest to knebel na media.
Chodzi o artykuł Magdaleny Kozioł "Morawiecka idzie po władzę", który ukazał się 26 września. W tekście zostały przytoczone słowa radnego powiatu trzebnickiego Damiana Sułkowskiego. "Starosta powiązany z PiS zdecydował o przekazaniu pieniędzy osobie, o której już było wiadomo, że będzie kandydatem na burmistrza. To nieetyczne (...). Na piknik organizowany pod koniec lipca Morawiecka dostała 1720 zł - pod stołem! Bez żadnego trybu i konkursu" - napisała "GW", cytując słowa Sułeckiego.
Anna Morawiecka, siostra premiera Mateusza Morawieckiego, która startuje w wyborach na burmistrza Obornik Śląskich (Dolnośląskie), wytoczyła proces w trybie wyborczym wydawcy "Gazety Wyborczej" i Magdalenie Kozioł. W pozwie domagała się sprostowania, przeprosin i 40 tys. zł na cel społeczny.
10 października Sąd Okręgowy we Wrocławiu oddalił wniosek Morawieckiej o wydanie orzeczenia w trybie wyborczym. Sąd ocenił, że artykuł prasowy nie jest agitacją wyborczą ani materiałem wyborczym, więc nie podlega rozpoznaniu w specjalnym trybie wyborczym.
Morawiecka odwołała się do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który uznał, że artykuł prasowy publikowany w trakcie wyborów jest agitacją wyborczą i wydawca musi sprostować omawiane w artykule publiczne wypowiedzi radnego.
Sprostowanie zostało opublikowane na trzeciej stronie wydania "Gazety Wyborczej" z 17 października. Poniżej redakcja "GW" zamieściła oświadczenie, w którym zaznacza, że nie zgadza się z orzeczeniem sądu nakazującym sprostowanie informacji dotyczących Anny Morawieckiej. "Oznacza to sądowy knebel na wolną prasę, odbieranie jej prawa i obowiązku pełnienia jej podstawowej misji w kampaniach wyborczych, kiedy to swoboda oceny ludzi ubiegających się o urzędy publiczne jest szczególnie potrzebna" - pisze "GW".
(GDYJ, 18.10.2018)