Policja bada sprawę próby podpalenia mieszkania dziennikarza
Do próby podpalenia mieszkania Kaźmierczaka miało dość w nocy po uroczystościach upamiętniających dziennikarza Jarosława Ziętarę (screen: sledczy.pl)
Krzysztof M. Kaźmierczak, dziennikarz śledczy i przedstawiciel Komitetu Społecznego im. Jarosława Ziętary napisał na swoim blogu, że w nocy z soboty na niedzielę doszło do nieudanej próby podpalenia jego mieszkania. Policja poinformowała, że zabezpieczono ślady, ale na miejscu zdarzenia nie stwierdzono zapachów substancji łatwopalnych i śladów ognia.
O sprawie Kaźmierczak poinformował na swoim blogu. Jak podaje, powiadomił o zdarzeniu Małopolski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Krakowie, a następnie, zgodnie z zaleceniami, złożył zawiadomienie o przestępstwie na policji w Poznaniu. „Zostałem przesłuchany, przeprowadzono oględziny kryminalistyczne. Sprawa jest na wstępnym etapie, z uwagi na to nie podaję szczegółów” - napisał Kaźmierczak. Jego zdaniem próba podpalenia wiąże się ze sprawą dziennikarza "Gazety Poznańskiej" Jarosława Ziętary.
"Kilkadziesiąt godzin po fakcie zgłosił się do nas mężczyzna informując, że ktoś wylał nieznaną substancję pod drzwi jego mieszkania. Zdaniem zgłaszającego była to próba podpalenia mieszkania, ponieważ występuje w sądzie jako świadek. Na miejscu pracowała ekipa śledcza. Policjanci nie stwierdzili zapachów substancji łatwopalnych i śladów ognia. Mimo to policjanci zabezpieczyli ślady do badań chemicznych" - poinformował "Presserwis" podkom. Maciej Święcichowski z biura prasowego komendy wojewódzkiej policji w Poznaniu.
Na informację z komendy wojewódzkiej policji w Poznaniu zareagował Kaźmierczak, aktualizując swój wpis na blogu. Napisał m.in., że substancję wlano do wewnątrz mieszkania, a pierwsze ślady zauważył w niedzielę po południu. Dodał, że po udokumentowaniu śladów i zabezpieczeniu drzwi poinformował o wszystkim Prokuraturę Krajową, a następnie zawiadomił o przestępstwie policję Komisariatu Poznań Stare Miasto. "Zatem organy ścigania nie zostały powiadomione rzekomo po kilkudziesięciu godzinach, jak twierdzi policja, lecz niezwłocznie (e-mail do Prokuratury Krajowej) po stwierdzeniu, że doszło do nieudanej próby podpalenia, a policję powiadomiłem wkrótce po zaleceniu otrzymanym z Prokuratury Krajowej bym udał się na policję" - napisał na blogu.
(PD, 04.09.2018)
