"Za chwilę w każdym medium będzie to samo". Apel ponad 100 dziennikarzy
List otwarty, pod którym podpisali się dziennikarze z 20 krajów UE, został opublikowany m.in. na łamach brytyjskiego "Guardiana" (screen: Theguardian.com)
Dziennikarze z 20 krajów członkowskich Unii Europejskiej, w tym trzej z Polski, zaapelowali w liście otwartym do Parlamentu Europejskiego o przyjęcie nowej dyrektywy o prawie autorskim na jednolitym rynku cyfrowym.
Dyrektywa ma wymusić na stronach internetowych aktywne zwalczanie piractwa i dzielenie się zyskami z powielanych treści m.in. wydawców prasy. W lipcu PE odrzucił sprawozdanie Komisji Prawnej w tej sprawie. Ponowne głosowanie zaplanowano na wrzesień.
Inicjatorem i autorem listu otwartego jest korespondent zagraniczny agencji AFP i szef placówki agencji w Bagdadzie Sammy Ketz. Do podpisania apelu, który został opublikowany m.in. na łamach francuskiego dziennika „Le Monde” i brytyjskiego „Guardiana”, udało mu się namówić ponad setkę dziennikarzy z 20 państw członkowskich UE.
Wśród sygnatariuszy jest trzech dziennikarzy z Polski – współpracownik „Tygodnika Powszechnego” Wojciech Jagielski, reporter TVN i TVN 24 Wojciech Bojanowski oraz korespondent wojenny Paweł Pieniążek.
Wojciech Bojanowski w rozmowie z „Presserwisem” podkreślił, że to dziennikarze i reporterzy generują treści, które odbiorcy chcą dostawać, a nie internetowe platformy, które je następnie dystrybuują.
- Jeśli zacznie postępować proces, w ramach którego lwia część przychodów z tego, co uda się dziennikarzom wytworzyć, będzie przez różne platformy internetowe pochłaniana, to obawiam się, że w przyszłości poziom dziennikarstwa może się obniżyć. Jeśli w redakcjach nie będzie funduszy na to, żeby wysyłać reporterów na miejsca wydarzeń, to za chwilę w każdym medium będzie można przeczytać i zobaczyć te same treści agencyjne, które nie mają autorskiego charakteru – mówi Bojanowski.
I dodaje: - Nie jestem radykałem, nie uważam, że jeśli ktoś cytuje informację innej redakcji, to jest złodziejem. Ale myślę, że kwestia praw autorskich powinna zostać uregulowana. Trzeba przelać sporo potu, łez - miejmy nadzieję, że nie krwi, żeby stworzyć coś sensownego, co podlega prawu autorskiemu. Redakcje wydają dużo pieniędzy na to, żeby takie autorskie, wyjątkowe materiały powstawały. Warto, żeby potem ktoś tę własność intelektualną szanował.
W swym apelu dziennikarze przekonują, że przyjęcie nowej dyrektywy zobowiązującej wielkich graczy internetowych, np. Facebook i Google, do wnoszenia specjalnych opłat na rzecz tradycyjnych mediów za korzystanie z linków do wytworzonych przez dziennikarzy treści „przywróciłaby mediom ich prawowite dochody”.
„Pomimo tego, że płacimy za powstawanie treści i wysyłamy dziennikarzy, którzy ryzykują życie, aby dostarczyć wiarygodne i precyzyjne informacje, to nie organizacje informacyjne czerpią zyski ze swojej pracy, lecz platformy internetowe, które zarabiają na naszym wysiłku, nie płacąc ani centa. To jest moralnie i demokratycznie nieuzasadnione” – czytamy w apelu.
Sygnatariusze zwracają się z prośbą o to, aby dochody ze sprzedaży były dzielone z tymi, którzy tworzą treści, niezależnie od tego, czy są artystami, czy dziennikarzami. Na tym właśnie polegają prawa pokrewne - napisano.
(PD, 30.08.2018)