Arkadij Babczenko żyje, jego śmierć została sfingowana
Arkadij Babczenko (Screen: YouTube.com)
Rosyjski dziennikarz Arkadij Babczenko żyje - pojawił się w środę na konferencji prasowej.
We wtorek wieczorem informowano, że dziennikarz został zastrzelony we własnym mieszkaniu w Kijowie. W środę Babczenko pojawił się na środowej konferencji prasowej w Kijowie wraz z szefem Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Wasylem Hrycakiem oraz prokuratorem generalnym Jurijem Łucenką. Dziennikarz przyznał, że zamach na niego rzeczywiście był przygotowywany i że zgodził się na udział w operacji SBU, by ująć jego organizatorów i wykonawców. Jego żona nic nie wiedziała o mistyfikacji, a to właśnie ona we wtorek znalazła jego ciało w ich mieszkaniu. Babczenko przeprosił ją i swoich przyjaciół.
Hrycak ujawnił, że zatrzymano już organizatora zabójstwa, który jest obywatelem Ukrainy. Do wykonania zlecenia wynajął on innego Ukraińca, byłego żołnierza, który uczestniczył w operacji przeciwko separatystom prorosyjskim w Donbasie. Za wykonanie zadania otrzymał on od organizatora 15 tysięcy dolarów.
„Organizator tej zbrodni mówił o konieczności usunięcia 30 osób na terytorium Ukrainy. Znane nam są niektóre nazwiska potencjalnych ofiar, jednak nie będę ich ujawniał” – powiedział Hrycak na konferencji prasowej.
Prokurator generalny Łucenko oświadczył, że „jeśli kiedyś wszystkie drogi prowadziły do Rzymu, to dziś wszystkie drogi wojny i terroryzmu prowadzą do Moskwy”.
Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa napisała na Facebooku, że fakt, iż rosyjski dziennikarz Arkadij Babczenko żyje, jest dobrą wiadomością. Oceniła przy tym, że sprawa jego domniemanego zabójstwa miała wywrzeć "efekt propagandowy".
41-letni Babczenko uczestniczył jako żołnierz w dwóch wojnach czeczeńskich. Po odejściu z armii został korespondentem wojennym rosyjskich mediów. Od 2017 roku mieszka na Ukrainie. Powiedział wówczas, że opuścił Rosję ze względu na groźby, które otrzymywał w związku z krytyką rządów prezydenta Władimira Putina.
(PAP, PAZ, 30.05.2018)