Dział: PRASA

Dodano: Luty 16, 2018

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Kontrowersje wokół okładki "Vogue'a" tylko pomagają magazynowi

Krążące w sieci przeróbki okładki "Vogue" - nawet złośliwe - zwiększają świadomość wejścia tej marki do Polski (fot. Facebook)

"A czy Ty już zrobiłeś okładkę »Vogue« ze swoim miastem?" - to jedno z pytań krążących w mediach społecznościowych w związku z ukazaniem się polskiej edycji "Vogue'a". Liczne przeróbki okładki pisma są z jednej strony efektem kontrowersyjnego zdjęcia, ale z drugiej - siły marki Vogue. Niektóre firmy postanowiły to wykorzystać.

Pierwszy numer polskiego magazynu "Vogue" jest na rynku od 14 lutego br., dzień wcześniej okładkę zaprezentowano w internecie. Autorem zdjęcia z Małgorzatą Belą i Anją Rubik na tle Pałacu Kultury i Nauki jest Juergen Teller, który robił sesje dla amerykańskich, włoskich, francuskich i angielskich edycji "Vogue".

Zdjęcie okładkowe od razu wzbudziło ogromną dyskusję w internecie - jedni chwalili, inni krytykowali. Internauci zaczęli przerabiać okładkę i przekazywać dalej kolejne wersje. Okazję do promocji zobaczyły w tym także firmy, np. MyTaxi promująca swoją aplikację, Wavelo i ModlinBus. Jak komentowali dziennikarze na Twitterze, "lepszej promocji Vogue nie mógł sobie kupić - cały internet trąbi o nich".

Maciej Budzich, autor bloga MediaFun, napisał, prezentując różne przeróbki okładek "Vogue'a": "A skoro »cała Polska o tym mówi«, to jest to idealna okazja dla marek i firm, żeby podłączyć się pod szał komentarzy i próbować zagarnąć część publiki dla siebie". - Ten hejt jest idealnym dla marki wyważeniem. Bywały różne prowokacje, żeby mówili o nas głośno, ale one były przekraczaniem pewnych granic, natomiast tutaj balans jest zachowany i to jest fajne. Marce Vogue robi to dobrze. Myślę, że byli świadomi pewnych mechanizmów, przewidzieli tę dyskusję i to miało jakoś prowokować - mówi "Presserwisowi" Maciej Budzich.

Grzegorz Krzemień, prezes agencji digital GoldenSubmarine, podkreśla, że takie zainteresowanie magazynem świadczy o jego niespotykanej sile: żadna marka prasowa dotychczas nie zdobyła takiej uwagi. - To się samo niesie, ludzie robią memy, wrzucają na swoje profile na Facebooka czy Instagrama. Memy robią też firmy ze swoim logo, trochę dla reklamy, trochę dla zabawy - komentuje Krzemień. - "Vogue" za darmo zyskał ogromną uwagę, o dużej wartości PR. Dziś już każdy wie, że ten magazyn wystartował i co ma na okładce. To darmowa reklama o wielkiej sile rażenia - podkreśla. I dodaje: - Pytanie, czy "Vogue" będzie umiał przechwycić to zainteresowane i je utrzymać?

Dariusz Kubuj, strateg z firmy Kubuj Strategia, przeróbki okładki "Vogue'a" ocenia wyłącznie pozytywnie, bo - jak tłumaczy - dają magazynowi publicity. - Nie spodziewałbym się jednak, że przełoży się to na sprzedaż - studzi nastroje Kubuj.

- To, co się dzieje wokół okładki "Vogue", jest dla magazynu dobrą wiadomością, bo dowodzi siły marki oraz tego, że pojawienie się "Vogue" na rynku jest wydarzeniem. Tylko coś, co ma rangę wydarzenia, tworzy kontekst, który jest zrozumiały dla osób nawiązujących do niego - mówi z kolei Adam Miecznikowski, dyrektor strategii z agencji Publicis.

Nie udało się nam uzyskać komentarza z redakcji "Vogue'a", czy spodziewała się aż takiej dyskusji na temat okładki i jak ze swojej strony ocenia efekt.

Wydawcą polskiej edycji "Vogue'a" jest spółka Visteria Katarzyny Kulczyk. Redaktorem naczelnym jest Filip Niedenthal. Pierwszy numer ukazał się w nakładzie 160 tys. egz., objętości 364 stron, kosztuje 16,90 zł.

(AMS, GDYJ, IKO, RG, 16.02.2018)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.