Temat: telewizja

Dział: MAGAZYN PRESS

Dodano: Sierpień 27, 2022

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Głupi jak pasek. Jak powstają paski w TVP i kim jest belkowy? Oto, co myśli prezes

Najnowszy pasek w "Wiadomościach" po raz kolejny wzbudził dyskusje o granicach przyzwoitości, jakie przekraczają pracownicy TVP

Czytając belki na ekranie podczas programów TVP Info, widz otrzymuje bardzo spójny przekaz - nawet bardziej spójny niż ten od Prawa i Sprawiedliwości. Wracamy do tekstu, który ma pięć lat, ale wciąż jest bardzo aktualny.

Dla Rafała Madajczaka, twórcy ASZdziennika, poniedziałek 24 lipca był pierwszym dniem urlopu. Mimo to, zaciekawiony zapowiedzią nieoczekiwanego wystąpienia prezydenta, przed godz. 10 włączył telewizję.

– Córka dostała na dłużej tablet z grami, a ja oczywiście nastawiłem TVP Info.

– Oczywiście?

– No tak. TVP to od dawna niewyczerpywalna kopalnia tematów – odpowiada.

Nie minęła godzina, gdy obserwujący profil ASZdziennika w mediach społecznościowych mogli przekonać się, że Madajczak miał rację. Zobaczyli zdjęcie szpitalnego łóżka, a na nim leżący fragment paska informacyjnego z TVP Info. Podpis brzmiał: „Pasek TVP Info w szpitalu. Nie wytrzymał informacji o wecie Andrzeja Dudy”.

– Musiało się stać coś tak niespodziewanego, jak zawetowanie przez prezydenta ustaw o Sądzie Najwyższym i KRS, by w TVP Info zaczęli przez chwilę pisać normalne informacyjne belki – mówi autor ASZdziennika.

Artykuł ukazał się w magazynie "Press" - wydanie 9-10/2017.
Wracamy do niego, bo - choć w to trudno uwierzyć - jest jeszcze gorzej 
niż pięć lat temu. Mechanizmy obowiązują te same. Więcej tekstów pod tym linkiem.

Prezydent zawiódł Polaków

Pracownik z redakcji TVP przy placu Powstańców Warszawy (gdzie są siedziby programów informacyjnych TVP i TVP Info) opowiada o poranku 24 lipca w newsroomie TVP Info: – To był najbardziej spokojny dzień od dawna. Widać było, że dyrekcja nie miała pojęcia, co jest grane. Żadnych telefonów. Żadnych przekazów dnia.

Czysto informacyjna belka u dołu ekranu TVP Info (popularnie zwana „paskiem”, ale fachowo ten element nazywa się belką) informująca tylko, że są dwa weta prezydenta w sprawie reformy sądownictwa, musiała zdumieć nie tylko Madajczaka – od czasu dobrej zmiany w TVP belki na ekranie przestały być narzędziem dziennikarskim. Widzowie telewizji publicznej dowiadują się z nich np., że „obrońcy pedofilów i alimenciarzy twarzami oporu przeciwko reformie sądownictwa” lub że „M. Gersdorf przeciwna reformie SN, która ma wyeliminować korupcję i nadużycia”.

– To był stały przekaz, jeśli chodzi o reformę sądów. Osoby wpuszczające belki na antenę miały mieć przygotowany wzór i tylko zmieniać podmiot: kto jest przeciwny reformie sądownictwa. Raz była to pierwsza prezes Sądu Najwyższego, innym razem totalna opozycja, jeszcze innym Platforma Obywatelska – opowiada nam inny pracownik TVP Info.

Przekaz miał nie pozostawiać u widzów wątpliwości co do tego, co jest słuszne. Dlatego w dniu, w którym posłowie przegłosowali ustawę o Sądzie Najwyższym, o godz. 15.08 na belce TVP Info widzowie czytali, że „Reforma Sądu Najwyższego uchwalona – symboliczny koniec postkomunizmu w Polsce”. Według naszego źródła treść tej belki została przygotowana na polecenie dyrekcji TVP Info znacznie wcześniej, a pół godziny później: „Obrońcy status quo w sądownictwie leżą przed sejmem”.

Lecz 24 lipca po godz. 10 przekaz dnia legł w gruzach. Dopiero wraz z napływem komunikatów z posiedzenia władz Prawa i Sprawiedliwości na Nowogrodzkiej sytuacja w newsroomie zaczęła się klarować. Wprawdzie jeszcze w „Wiadomościach” o 19.30 prowadzonych przez Michała Adamczyka belki przed materiałami podawały, że „Prezydent wetuje dwie ustawy” i toczy się „Gra o to, by było jak było” – ale już po 21 śledzący belki w TVP Info nie mieli wątpliwości, po której stronie staje telewizja publiczna. „Prezydent Andrzej Duda wstrzymuje reformę polskiego sądownictwa” – brzmiał podpis pod zapowiedzią pierwszego materiału w programie Ewy Bugały „Nie da się ukryć”. Kolejne belki były jeszcze mocniejsze: „Decyzja prezydenta bez znaczenia dla totalnej opozycji”, „Weto opóźni walkę z nadużyciami sędziów”, „Andrzej Duda obiecał Polakom naprawę sądownictwa” i wreszcie na koniec programu: „Decyzja prezydenta zawiodła Polaków”.

– Była konsternacja. Tak samo politycy PiS przez chwilę nie wiedzieli, co mówić. Ale to szybko minęło – zauważa Michał Kolanko z „Rzeczpospolitej”. – Można z tych belek czy pasków się śmiać, ale nie można ich twórcom odmówić jednego: potrafią przyciągnąć uwagę i tworzą spójny przekaz. Czasem odnoszę wrażenie, że przekaz TVP Info jest bardziej spójny niż przekaz Prawa i Sprawiedliwości – dodaje.

Reprywatyzacja złodziejska, nie dzika

– To najgorsza funkcja, jaką można sobie wyobrazić w kanale informacyjnym. Trudna i niewdzięczna. I podlegająca permanentnej ocenie – tak o pracy tzw. wydawcy belkowego mówi osoba, która swoją karierę w TVP Info zaczynała od pisania belek informacyjnych. – Nawet wydawca całego programu ma chwile, gdy może odpocząć. Ten, kto przygotowuje belki, musi mieć cały czas skupioną uwagę. Musi słuchać, pisać, przygotowywać wierne cytaty i wpuszczać to na antenę. Niemal równocześnie. I nikt nie pochwali, że jest szybki czy kreatywny. Widzi się za to każdą literówkę czy błąd – opowiada były wydawca belkowy, który odszedł z TVP wraz z nastaniem dobrej zmiany.

Od początku istnienia TVP Info to była oddzielna funkcja: wydawca belkowy. Z osobnym grafikiem i wydzielonym miejscem do pracy – w reżyserce, tuż za wydawcą i realizatorem wizji. – Zawsze więc była to funkcja bardzo autonomiczna. Jeśli tylko nie trafiały się takie błędy, że ktoś napisał „pożegnanie” przez „rz”, nikt specjalnie nie interesował się belkami ani tym, kto je robi. Ważne było to, co mówili prezenterzy; ważne były materiały, dobór gości, ale nie belki. One zawsze miały charakter czysto informacyjny – opowiada inny redaktor, który był wydawcą belkowym.

– Zdarzały się telefony od przełożonych z sugestiami, ale rzadko i były to raczej podpowiedzi, a nie nakazy. Kilka razy odmówiłem i żadnych konsekwencji nie było. Częstsze telefony zaczęły się po nastaniu dobrej zmiany – opowiada były belkowy. – Jeden z byłych już dyrektorów TVP Info zaczął regularnie pojawiać się w reżyserce, próbował ingerować w treść belek, ale wtedy bardziej jeszcze chodziło o język, a nie manipulacje – dodaje.

Inny podaje przykład: – Był jeden z szefów już po nastaniu dobrej zmiany, któremu bardzo zależało, by nie mówić o dzikiej reprywatyzacji w Warszawie, tylko by używać słowa „złodziejska”. Lecz w porównaniu z tym, co dzieje się obecnie, to były niewinne naciski.

Język PRL

Zmiana w przekazie nastąpiła kilka miesięcy temu. Mniej więcej wtedy, gdy szefem TAI został Klaudiusz Pobudzin, a kontrolę nad TVP Info przejął były wydawca „Wiadomości” Grzegorz Pawelczyk (pracujący w newsach w TVP od kilkunastu lat). To wtedy z głównego programu informacyjnego TVP odeszła Ewa Bugała, która od czerwca br. prowadzi w TVP Info swój codzienny program „Nie da się ukryć”. Właśnie belki z tego programu budzą wśród komentatorów najwięcej kontrowersji. Widzowie dowiadywali się z nich, że „Bojówki opozycji próbują wedrzeć się na teren polskiego parlamentu”, a „Agresja i chamstwo Adama Michnika sposobem na przekonanie Polaków do opozycji”. O tym, że „PO zapowiada kolejny pucz i Majdan w Warszawie”, a „Barbarzyńcy znów próbowali zakłócić modlitwę za ofiary katastrofy”. To w programie Bugały pojawiły się też wspomniane już określenia o obrońcach pedofilów i alimenciarzy.

Joanna Miziołek z tygodnika „Wprost” nie kryje oburzenia: – Nie może być tak, że każdy, kto jest przeciwko PiS, jest albo alimenciarzem, albo pedofilem, albo barbarzyńcą. A taki przekaz próbują nam narzucić twórcy tych belek. To jest język kampanii wyborczej – uważa dziennikarka „Wprost”. – Tyle że nawet politycy PiS śmieją się z tej propagandy. Podobno do prezesa Jarosława Kaczyńskiego docierają sygnały, że w TVP przesadzają. Że robią przekaz, który trafia tylko do twardego elektoratu PiS, czyli przede wszystkim do ludzi starszych – dodaje.

Michał Kolanko: – Zgadzam się, że przekaz robiony jest z myślą o twardym elektoracie PiS, ale uważam, że ktoś mniej zaangażowany politycznie po obejrzeniu TVP Info może zacząć się zastanawiać, czy owa rzeczywistość przypadkiem nie jest prawdziwa. Kierującym programami informacyjnymi TVP o takich ludzi też chodzi – uważa.

Widzowie TVP dowiadują się więc, że jest „Słaba frekwencja przed sejmem pomimo nawoływań Grzegorza Schetyny do puczu” oraz że „Opozycja próbuje zorganizować pucz przeciwko demokratycznie wybranej władzy”. Słowo „pucz” jest ważne. W TVP Info nie mówi się nawet o zamachu stanu, ale właśnie o puczu.

Profesor Katarzynie Kłosińskiej, językoznawczyni z Uniwersytetu Warszawskiego, takie sformułowania kojarzą się z językiem PRL. – Wtedy wprawdzie nie było belek ani pasków na ekranie, lecz retoryka była podobna. Wtedy też rząd troszczył się o człowieka, a Solidarność próbowała spokój zakłócać. To jest obraz świata czarno-białego, w którym rząd buduje, a opozycja rujnuje – mówi prof. Kłosińska. – Retoryka wojenna, a język militarny. Bojówki, pucz, dewastacja, opór, agresja, chamstwo – takim językiem komunikowała się władza w czasach stanu wojennego – podkreśla.

Magdalena Pawłowska, zajmująca się marketingiem treści w Instytucie Monitorowania Mediów, zauważa, że retoryka belek w TVP przypomina styl tabloidowy. – Język w nich użyty pełni funkcje ekspresywne. To także styl charakterystyczny dla języka internetu i praktyki clickbaitu, w której uderzający nagłówek artykułu służy jako przynęta na internautów i docelowo ma zwiększać liczbę odwiedzin na stronie. A w wypadku TVP: przyciągać uwagę widza – zauważa Pawłowska.

Podczas oglądania programu Ewy Bugały uwaga widza może więc skoncentrować się na tym, że: „Ogromny sukces rządu: w budżecie państwa nadwyżka zamiast deficytu”, a „Prawo i Sprawiedliwość konsekwentnie realizuje obietnice wyborcze”. Przy okazji wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych na belce stało: „Donald Trump jak Lech Kaczyński: o Polsce, świecie, Bogu i historii”. Kilkadziesiąt godzin później belka w TVP Info informowała o „Klęsce niemieckiego państwa: lewackie bojówki zdewastowały Hamburg”.

Z jednej strony, świat „Podziwia Polskę za organizację wielkich wydarzeń”, z drugiej, „Platforma Obywatelska (jest) niezadowolona ze wzrostu znaczenia Polski na świecie”.

– Belki w TVP Info mają źródło w tym, co od dawna robią portale prawicowe – zauważa Beata Tadla, była prowadząca „Wiadomości”, a dziś program „24 godziny” w Nowej TV. – Pamiętam, jak już po zmianach w TVP ze studia podczas programu na żywo wyszedł Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej”, a wcześniej odczytał listę wyrzuconych dziennikarzy. W mediach, które o tym pisały, był zazwyczaj tytuł: „Wojciech Czuchnowski wyszedł ze studia”. Tylko na portalach prawicowych można było przeczytać o „żenującym zachowaniu i bełkotliwym” odczytaniu listy dziennikarzy – opowiada Tadla. – Sformułowania oceniające, nadmiar przymiotników – to charakteryzuje dziś belki w telewizji publicznej.

Magdalena Pawłowska zwraca uwagę na nadużywanie liczby mnogiej i wydawanie sądów w imieniu całej zbiorowości. – „Prezydent zawiódł miliony Polaków”, „Agresja i chamstwo – tyle zapamiętamy z dzisiejszej manifestacji przed sejmem”, „Polacy docenili wzruszające słowa Donalda Trumpa o naszej ojczyźnie” – podaje przykłady. – Podobnym zabiegiem jest unikanie szczegółów, a wykorzystywanie ogólnych haseł: „Prawo i Sprawiedliwość konsekwentnie realizuje obietnice wyborcze”. Wszystkie? „Islamistki też zabijają”. Też, więc kto jeszcze? To są typowe określenia, których nie można zweryfikować – dodaje Pawłowska.

Telefon z trzeciego piętra

Sieć Obywatelska Watchdog Polska, organizacja pozarządowa zajmująca się prawem do informacji, zwróciła się w lipcu do TVP o udostępnienie imion i nazwisk osób, które publikowały i zatwierdzały treści na belkach informacyjnych w TVP Info, wraz z godzinami pracy, w dniach 10–25 lipca. TVP odpowiedziała, że „jako pracodawca zobligowana jest do ochrony danych osobowych swoich pracowników oraz współpracowników, ewentualne upublicznienie tych danych byłoby niezgodne z przepisami prawa”.

– Najspokojniej jest rano, gdy dyrekcja jeszcze śpi. Im później, tym telefon na biurku wydawcy odpowiadającego za belki w TVP Info dzwoni częściej – opowiada osoba dobrze orientująca się w sposobie pracy redakcji na placu Powstańców Warszawy.

Nie jest żadną tajemnicą, że telefon ten dzwoni najczęściej z gabinetów na trzecim piętrze, gdzie mieści się dyrekcja Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Dwa najważniejsze gabinety zajmują dyrektor TAI Klaudiusz Pobudzin i szef TVP Info Grzegorz Pawelczyk.

Telefony to nie są ani prośby, ani sugestie, tylko konkretne wytyczne. Zgodnie z nimi jak najwięcej treści widocznych na belkach ma być w kolorze czerwonym, żeby łatwiej wpadały w oko. Do tego służą wydania specjalne, które ostatnio goszczą na antenie TVP Info w zasadzie codziennie. – Wystarczy, że prezes PiS coś powie wieczorem, a następnego dnia dowiadujemy się, że trzeba robić wydanie specjalne – opowiada pracownik TVP. To wtedy odzywa się telefon z przekazem dnia: belki dokładnie jakiej treści mają być widoczne na ekranie; że ma być ich niezbyt dużo, by przekaz się utrwalił, oraz że cytować można niemal wyłącznie polityków partii rządzącej. I jeszcze jedno: gdy mówi się o opozycji, można używać skrótów, na przykład PO, lecz gdy o władzy, to tylko: Prawo i Sprawiedliwość. Żadne tam PiS.

– Redaktorzy odpowiadający za belki zostali sprowadzeni do roli maszyny do przepisywania tytułów dyktowanych przez dyrekcję – zdradza osoba bywająca często w reżyserce TVP Info. Pewien wyjątek dotyczy programu „Nie da się ukryć” Ewy Bugały. – Tam tytułowe belki są wpisywane przez redaktorów programu – opowiada nasz rozmówca.

Profesor Katarzyna Kłosińska twórczość autorów belek w TVP Info nazywa wprost: nachalna propaganda. – Nie ma znaczenia, że robią to ludzie zapewne młodzi, bo pewien schemat myślenia jest niezależny od wieku, epoki czy tego, kto ma władzę. Znaczenie ma to, czy ktoś jest po prostu uczciwy i rzetelny. Czy pokazuje złożoność świata, czy daje ludziom myśleć, czy też narzuca im się jednoznaczny obraz i jego ocenę. Nieraz graniczące ze śmiesznością – uważa prof. Kłosińska.

Jeszcze ostrzej o autorach belek mówi Rafał Madajczak: – Dla mnie to są albo cyniczni geniusze zła, którzy uważają, że dla dobrej idei wszystkie chwyty są dozwolone: albo typowe, jak ja ich nazywam, nieogary. Ludzie bez kręgosłupa wypełniający polecenia naczelnika. Tworzą świat równoległy po to tylko, by pokazać, że istnieją ludzie podzielający punkt widzenia Jarosława Kaczyńskiego.

Michał Kolanko z „Rzeczpospolitej” zauważa, że od jakiegoś czasu belki w TVP Info stały się symbolem obciachu i przekraczania granic. – W pokonanym polu zostawiły nawet belki z „Wiadomości”, które przez wiele miesięcy były dla wielu takim punktem odniesienia – mówi.

Komu przyszło do głowy

A przecież belka czy pasek informacyjny pod nią są elementem warsztatu dziennikarskiego, jak np. zapowiedź materiału czy zajawka tekstu w gazecie. Tak traktowane są w Polsat News, gdzie za ich treść odpowiadają wydawcy i autorzy pasma lub programu. – Belki mają charakter wyłącznie informacyjny. Dzięki nim widz w każdym momencie może się dowiedzieć, co jest tematem materiału czy rozmowy. Cytujemy też wypowiedzi naszych gości. Ale cytujemy, a nie komentujemy – podkreśla Marek Kacprzak z Polsat News. – Jesteśmy stacją informacyjną i naszym zadaniem nie jest mówienie widzom, co mają myśleć – dodaje.

Beata Tadla belkom w „Wiadomościach” poświęciła rozdział swojej książki „Czego oczy nie widzą”. – Belka w kanale informacyjnym to nic innego jak tytuł, który ma przede wszystkim informować. W „Wiadomościach” można było sobie pozwolić na nieco więcej, ale ważne było, by nie przekraczać granic – mówi Tadla. Pamięta, że kiedyś powstał pomysł, by do tematu o medycznej marihuanie dać belkę „Ziołolecznictwo”. – Ostatecznie zrezygnowaliśmy. Podobnie jak do materiału o sukcesach polskich szczypiornistów nie daliśmy belki: „Ręczna robota”. Ale już „Będzie dym” przed tematem o konklawe przeszło. Nikomu by jednak nie przyszło do głowy dawać podpisy, które komentują bądź oceniają – zauważa Tadla.

A teraz z „Wiadomości” można się dowiedzieć, że: „Wskaźniki w górę, a opozycja swoje”, „Polska bezpieczna jak nigdy”, „Państwo polskie odzyskuje godność”, a „Polacy są dumni ze swojej armii”. Z drugiej strony, że „Platforma jak kameleon” oraz „Nadzwyczajne obyczaje nadzwyczajnej kasty”. Chodzi oczywiście o kastę sędziowską, w obronie której powstał nawet specjalny front („Front obrony sędziowskiej kasty”).

Kiedyś ogłoszono też, że „Opozycja straciła szansę, żeby milczeć”, za to „Prezydent przemówił jak trzeba”. Było to jednak przed ogłoszeniem decyzji o dwóch wetach...

Przejdą do historii

Belki na ekranie TVP Info i „Wiadomości” będą z pewnością tym elementem dobrej zmiany, który przejdzie do niechlubnej części historii telewizji publicznej. Krytycznie pisze o nich w serwisach społecznościowych wielu publicystów i komentatorów: „Kompromitacja i zaprzeczenie dziennikarstwa. Grzech bez rozgrzeszenia” (Tomasz Zimoch); „To, jak szmacicie reputację mediów publicznych i godność zawodu dziennikarza, przejdzie do historii” (Łukasz Rogojsz z „Newsweek Polska”); „Głupi jak pasek w TVP Info” (Wojciech Szacki, Polityka Insight).

Nawet Wojciech Wybranowski z „Tygodnika do Rzeczy” nie znajduje nic na obronę autorów belek w TVP Info: – To, jak wyglądają belki w TVP Info, jest odzwierciedleniem fatalnej sytuacji w całym TVP Info. Często jak na to patrzę, mam wrażenie, że ludzie odpowiadający za ten kanał nie mają wiele wspólnego z dziennikarstwem, a zwłaszcza dziennikarstwem informacyjnym.

Wybranowski przyznaje, że powoli zaczynają bawić go belki w TVP Info. – Czasem to jest poezja. Ktoś, kto je wymyśla, sprawdziłby się idealnie w agencji reklamowej, ale nie w stacji informacyjnej – stwierdza Wybranowski.

O belkach w TVP Info powstają więc memy, na Facebooku funkcjonuje fanpage „Paski z TVP Info”, a portal Oko.press zaprezentował nawet quiz polegający na rozpoznaniu prawdziwych i fałszywych pasków TVP. „Jeśli rozpoznasz wszystkie podróbki, poślemy Ci specjalny dyplom. Nie gwarantuje on posady »paskowego« w TVP Info, ale na pewno będzie pomocny” – zachęcają autorzy zabawy.

A zadanie nie jest łatwe. Bo jak uwierzyć, że ktoś w czasie demonstracji przed domem Jarosława Kaczyńskiego mógł wymyślić tytuł na belkę: „Kot Prezesa twardo stawił czoła zwolennikom opozycji”.

– Nie podejrzewałam ludzi z TVP Info o takie poczucie humoru – przyznaje Joanna Miziołek. – Tyle że nie ma nic do śmiechu, gdy z telewizji publicznej robi się kabaret. Czasem trudno odróżnić, czy to TVP Info, czy ASZdziennik – dodaje.

PS Ewy Bugały i Grzegorza Pawelczyka nie udało się nam namówić na komentarz na potrzeby tego tekstu

Artykuł ukazał się w magazynie "Press" - wydanie 9-10/2017.
Więcej tekstów pod tym linkiem.

Grzegorz Sajór

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.