Nadawcy: nie jest potrzebna regulacja rynku reklamy telewizyjnej
fot. TheLeo / pixabay.com
Rynek reklamy telewizyjnej, na którym za sprzedaż reklam w zewnętrznych kanałach odpowiadają głównie biura reklamy TVN i Polsatu, nie wymaga regulacji – uważają nadawcy.
Szykowana przez rządzących dekoncentracja mediów była jedynym z tematów panelu o polskim rynku telewizyjnym na trwającej w Poznaniu 44. Międzynarodowej Konferencji i Wystawie Polskiej Izby Komunikacji Elektronicznej.
– Jak można przeczytać wśród wielu komentarzy, których źródłem są osoby z administracji państwowej czy regulatorzy, mamy do czynienia z sytuacją paramonopolistyczną na rynku handlu czasem reklamowym polskich stacji radiowych i telewizyjnych – mówił prowadzący dyskusję ekspert rynku mediów Andrzej Zarębski. Np. KRRiT, konsultując kierunki strategicznych prac na lata 2017-2022, zauważyła "zjawisko polegające na ograniczeniu mniejszych podmiotów w dostępie do budżetów reklamowych poprzez dominującą rolę nadawców pełniących również funkcję brokerów reklamy".
– Czy ten rynek wymaga regulacji? – pytał Andrzej Zarębski.
– Absolutnie nie. Trudno komentować przepisy, których nikt nie widział. Wszystkie założenia są plotkami, opowieściami, rzuconymi półsłówkami, natomiast nikt nie widział założeń – mówił członek zarządu TVN Maciej Maciejowski. Według niego regulowanie rynku reklamy telewizyjnej nie ma sensu. – Nikt nie ma pozycji monopolistycznej. To, co niektórzy błędnie postrzegają jako koncentrację, czyli powstanie domów brokerskich, jest wyłącznie odpowiedzią na drugą stronę medalu, czyli na tych, którzy wydają pieniądze, a którzy również łączą się w grupy – tłumaczył Maciej Maciejowski. – Połączenie siły dużego nadawcy z mniejszymi w negocjacjach z domami mediowymi skutkuje wzrostem ceny reklamy telewizyjnej – przekonywał.
Obecne rozwiązania za dobre uważa też Zygmunt Solorz-Żak, właściciel Polkomtelu i Cyfrowego Polsatu (w tym Telewizji Polsat). – My de facto wspieramy małe stacje. Lepiej, jak sprzedaż jest prowadzona przez dużych nadawców – mówił.
– Nie jest możliwe, żeby ktoś założył brokerkę, mając mniej niż 10 procent udziału w rynku – uważa Dariusz Dąbski, prezes Telewizji Puls. Jego zdaniem koszty prowadzenia biura sprzedaży są zbyt duże, aby opłacały się małym graczom. - Wychodzimy do brokerów, którzy są. Patrzymy na ceny, na to, ile możemy uzyskać z naszego udziału - dodawał.
Zygmunt Solorz-Żak zapytany przez Andrzeja Zarębskiego, czy obawia się dekoncentracji, stwierdził: – Nie wiem, jakie będą przepisy, w każdym razie nie martwię się. Jak będą, będziemy próbowali się dostosować lub walczyć, w zależności od tego, czy będą sprzyjać nam w rozwoju branży, czy działać przeciwko temu.
Z kolei prezes Telewizji Puls Dariusz Dąbski przekonywał, że nie zamierza wykorzystać dekoncentracji do przejęć na rynku telewizyjnym. – Kupienie jakiegoś kanału dlatego, że ktoś musi sprzedać – nie widzę w tym korzyści, jeśli nie ma to sensu biznesowego – mówił Dąbski.
(KOZ, 11.10.2017)