Dziennikarze krytykują pomysł wprowadzenia obowiązku informowania o autoryzacji
Większość dziennikarzy krytykuje pomysł wprowadzenia obowiązku informowania rozmówcy o prawie do autoryzacji przed udzieleniem przez niego wypowiedzi.
Sejmowa komisja kultury i środków przekazu zajęła się 12 września 2017 roku nowelizacją ustawy o prawie prasowym, która znosi karę ograniczenia wolności (zostawia jednak karę grzywny) za niedopełnienie autoryzacji i wprowadza terminy na jej dokonanie - do 6 godzin dla dzienników i 24 godzin dla czasopism.
Proponowana nowelizacja nakłada też na dziennikarzy obowiązek informowania rozmówców o prawie do autoryzacji. Wiceminister kultury Paweł Lewandowski podczas posiedzenia zaproponował poprawkę, która precyzuje, że dziennikarz ma obowiązek poinformowania rozmówcy o prawie autoryzacji przed udzieleniem wypowiedzi. ”Celem tej poprawki jest doprecyzowanie, kiedy informacja o prawie do autoryzacji powinna być udzielona. W naszej ocenie powinniśmy to zrobić przed udzieleniem wywiadu, żeby była pełna jasność co do prawa, jakie obowiązuje w momencie udzielania wywiadu” – tłumaczył Paweł Lewandowski.
Andrzej Stankiewicz, dziennikarz Onetu, uważa, że to kuriozalny pomysł. – Jestem obsadzony w roli policjanta, który mówi zatrzymanemu, do czego ma on prawo, a do czego nie – komentuje Stankiewicz. – Wywiad prasowy lub rozmowa jest czymś innym od przesłuchania na policji. To strasznie utrudni dziennikarzom pracę. Politycy wiedzą, że mają prawo do autoryzacji, ale jeżeli będę rozmawiał ze zwyczajnym człowiekiem, to muszę go po pierwsze uprzedzić, a po drugie wytłumaczyć mu, czym jest autoryzacja. I zaczynają się schody, bo część ludzi może się wycofać. To bardzo utrudni pracę – tłumaczy Stankiewicz.
– Wydaje mi się, że jest to niepotrzebne. Dzwoniąc do polityków, można zakładać, że znają swoje prawa. Nałożona przez ustawodawcę konieczność przypominania o tym za każdym razem jest zbędna – uważa Dariusz Grzędziński, dziennikarz działu Polityka w ”Fakcie”.
Dziennikarka ”Gazety Wyborczej” Dominika Wielowieyska uważa jednak, że nowe przepisy nie wpłyną na jej pracę. – Przeważnie robię rozmowy z osobami, które dobrze wiedzą, że mają prawo do autoryzacji – mówi Wielowieyska. – Jednak zwykli ludzie, którzy na co dzień nie rozmawiają z mediami, często nie wiedzą, jakie są ich prawa i są słabsi wobec agresywnego dziennikarstwa niż stare wygi polityczne - argumentuje.
Z kolei zdaniem dziennikarza ”Rzeczpospolitej” Michała Kolanko wprowadzenie poprawki o konieczności informowania o autoryzacji w praktyce niewiele zmieni. – Fundamentalna zmiana, która wpłynęłaby na pracę dziennikarzy, to rezygnacja z wymogu autoryzacji. Każda inna zmiana to kosmetyka – komentuje Kolanko.
(KOZ, MM, 14.09.2017)