Media wspierające rząd lansują tezę o astroturfingu
(screen za YouTube.com / kanał PolitykaPL)
Politycy PiS, a także sprzyjające rządowi media, jak serwis Wpolityce.pl i nadawcy publiczni, przyjęli nową strategię komunikacyjną wobec masowych protestów ulicznych. Ich zdaniem na ulicach polskich miast przeciwko wprowadzanym przez rząd zmianom w sądownictwie nie protestują już "ubecy" i "alimenciarze", ale ludzie zmanipulowani i niedoinformowani.
"Polska jest obiektem zmasowanej akcji dezinformacyjnej" - głosiły w weekend paski TVP Info. Wcześniej prorządowy serwis Wpolityce.pl napisał: "Obserwując wzorową organizację ostatnich zadym pod Sejmem i pałacem prezydenckim, spójność komunikacji i perfekcyjne działania mediów oraz internetowych trolli, ciężko nie mieć wrażenia, że za całym tym przemysłem manipulacji stoi sztab doświadczonych i profesjonalnych doradców".
Czytelnikom wyjaśniono, że "mamy do czynienia z perfidnym działaniem w ramach zjawiska tzw. astroturfingu", czyli "techniki kreowania pozornie spontanicznych, obywatelskich organizacji czy inicjatyw, które podejmowane są w celu wyrażenia jakiegoś poparcia lub sprzeciwu".
Temat podchwycili dziennikarze mediów publicznych. Na profilu na Twitterze "Śledczy Anity Gargas" zamieszczono wpis: "Wiele wskazuje na to, że w tej chwili w PL mamy do czynienia z mechanizmem #astroturfingu".
Astroturfing uczynił głównym tematem swojego niedzielnego programu "Woronicza 17" Michał Rachoń. Na ten temat znalazł się też materiał w głównym niedzielnym wydaniu "Wiadomości" TVP 1, po czym goszczący w studiu minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak pogratulował go prowadzącemu program Michałowi Adamczykowi. "Wiadomości" zaznaczyły, że astroturfing to element wojny hybrydowej i dlatego trudno go udowodnić.
Niemniej pojawiły się zarzuty wobec polskiej branży reklamowo-marketingowej, która jakoby kreuje protesty. Jako przykład wskazano porozumienie, o którym pisaliśmy w "Presserwisie", a które nawet nie zaczęło jeszcze działać. W ubiegłym tygodniu Jakub Benke, prezes Jet Story, skierował na Facebooku do Jakuba Bierzyńskiego, prezesa domu mediowego OMD, propozycję, aby "stworzyć społeczną organizację, która w profesjonalny, systematyczny sposób zajmie się prodemokratycznym (i częściowo antyrządowym) marketingiem: cele, strategia, kreacja i publikacja w mediach".
Pomysł ten skrytykowała Joanna Lichocka, poseł Prawa i Sprawiedliwości, członek Rady Mediów Narodowych. "W tej chwili poleciłabym rozwadze, czy przypadkiem nie jesteśmy podmiotem działań profesjonalistów od marketingu, od propagandy, do działań społecznych. Czy to wszystko nie jest działalność marketingowa" - mówiła Lichocka w Telewizji Republika.
Powyższe zarzuty Jakub Bierzyński uważa za bzdury. - Dziękuję politykom prawicy za tak skuteczną promocję. To nas bardzo zdopingowało, ponieważ teraz nie możemy się już wycofać – komentuje Bierzyński.
Media publiczne z powodu protestów ulicznych zaczęły zmieniać ramówki, ale nie po to, aby relacjonować wydarzenia uliczne, tylko aby tłumaczyć potrzebę zmian w sądownictwie. W niedzielę wieczorem TVP 1 zamiast komedii romantycznej pokazała film "Komornik" (o bezwzględnym komorniku), a za tydzień wyemituje "Układ zamknięty" (o nieuczciwych prokuratorach). Z kolei Program III Polskiego Radia w niedzielę wieczorem zamiast audycji kulturalnej o godz. 19 opublikował zmontowaną rozmowę z ministrem sprawiedliwości.
(IKO, GK, 24.07.2017)