Rada Europy krytykuje polityczne ingerencje w media publiczne w Polsce
(fot. pixabay.com)
W komentarzu komisarza ds. praw człowieka Rady Europy Nilsa Muiżnieksa opublikowanym z okazji Dnia Wolności Prasy (3 maja br.) wyrażony został niepokój w związku z politycznymi ingerencjami ograniczającymi niezależność mediów publicznych. Jednym ze złych przykładów jakie podaje RE, jest Polska.
"Dobrze finansowane i silne media publiczne są dobrym wskaźnikiem, że demokracja jest zdrowa, wynika z badań opublikowanych w ubiegłym roku przez Europejską Unię Transmisyjną (EBU)" - oświadcza Nils Muiżnieks. W raporcie tym stwierdzono, że kraje, które mają popularne, dobrze finansowane media polityczne, są mniej narażone na prawicowy ekstremizm i korupcję, panuje w nich większa wolność prasy.
Komisarz ds. praw człowieka RE przytoczył jako naganne przykłady nominacje polityczne na szefów telewizji publicznej w Hiszpanii i reformę medialną w Polsce, jego zdaniem "poddającą publiczną telewizję i radio bezpośrednio pod kontrolę rządu". Wymieniono też zmiany personalne w mediach chorwackich i naciski wywierane na nadawców przez partie polityczne na Ukrainie.
"Ostrzegałem polskie władze o braku gwarancji, aby zapewnić niezależność mediów publicznych od wpływów politycznych, zwłaszcza w odniesieniu do składu i mechanizmu selekcji członków nowo utworzonej, równoległej instytucji regulacyjnej, Rady Mediów Narodowych. Reforma ta miała już niekorzystny wpływ na wolność mediów, zwłaszcza na samych dziennikarzy" - napisał Muiżnieks. Jego komentarz skrytykowała Joanna Lichocka, członek RMN i posłanka Prawa i Sprawiedliwości. "Wydaje się, że słowa te są podyktowane propagandą, jaką przeciw Polsce rozpętała Platforma Obywatelska i jej zwolennicy" - powiedziała PAP.
Jak wynika z jej wpisów na Twitterze, brak obiektywizmu dostrzega ona w mediach prywatnych, a nie publicznych. "Oglądam Fakty TVN, Manipulacja, szczucie, propaganda. Odrażające" - napisała 2 maja br. na swoim profilu.
(JM, PAP, 04.05.2017)