Ewa Wanat atakuje Magdalenę Rigamonti za wypowiedzi bohaterki jej wywiadu o uchodźcach w Niemczech
Ewa Wanat (w latach 2003 - 2012 redaktor naczelna Radia Tok FM) w reportażu w "Tygodniku Powszechnym" weryfikuje prawdziwość wypowiedzi rozmówczyni, z którą wywiad dla "Dziennika Gazety Prawnej" przeprowadziła Magdalena Rigamonti. Wanat zarzuca, że dziennikarka nie sprawdziła wiarygodności swojej rozmówczyni. Rigamonti odpowiada, że nie miała takiego obowiązku. "W dodatku kuriozalna to metoda, bo indywidualną opowieść naszej rozmówczyni redakcja weryfikuje indywidualną refleksją dziennikarki" - pisze Andrzej Andrysiak, redaktor odpowiedzialny za "Magazyn DGP".
7 lipca br. w weekendowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej" ukazała się rozmowa Magdaleny Rigamonti pt. "Był raj, jest śmietnisko. Jak naprawdę wyglądają Niemcy zasiedlane przez uchodźców". Maya Paczesny, Polka mieszkającą w miejscowości Rupprechtstegen w Niemczech, opowiada w nim m.in., że uchodźcy w Bawarii brudzili, kradli i straszyli Niemców, a ci podpalali im domy. W konsekwencji miał zmniejszyć się ruch turystyczny w tym regionie. Paczesny ostatecznie wyprowadziła się z Bawarii.
"Sprawdziłam. Zgadza się tylko to, że Polka się wyniosła" - zaczyna swój tekst w "TP" Ewa Wanat, zatytułowany "Uchodźcy z niemieckiego raju". I dalej pisze: "W Rupprechtstegen i okolicy nie ma śmietniska (...). Właściciel stawu nic nie wie o kradzieży ryb. (...) Ruch turystyczny również nie zmalał (...)". Zauważa też, że policja nie potwierdza 600 podpaleń domów dla azylantów, o czym mówiła rozmówczyni Rigamonti. Zarzuca na koniec, że dziennikarka nie zweryfikowała wiarygodności swej rozmówczyni.
- Nie musiałam jej weryfikować, gdyż znałam jej historię. To osoba obracająca się od dawna w środowisku filmowym, a jej perypetie są ogólnie znane - mówi Magdalena Rigamonti. Na zarzuty Ewy Wanat odpowiada kolejnym wywiadem z Paczesny opublikowanym w weekendowym wydaniu "DGP" pt. "O uchodźcach albo dobrze, albo wcale".
Ewa Wanat odpowiada: - Byłam w tej miejscowości, rozmawiałam z kilkudziesięcioma osobami. Byłam także w okolicznych wsiach i w dwóch ośrodkach dla uchodźców. Nikt nie potwierdza tego, o czym mówi Maya Paczesny Magdalenie Rigamonti.
Na Facebooku Ewa Wanat zaatakowała też "DGP" za to, że opublikował wywiad. "I dlaczego gazeta drukuje to bez żadnej weryfikacji? (...) Dla klików, dla udostępnień na fejsbuku, dla kasy po prostu? No bo z jakiego innego powodu? Ten wywiad wpisuje się w brzydki sposób w uprzedzenia i lęki, które są paliwem nienawiści. I zawiera nieprawdę" - napisała Ewa Wanat.
- Tekst Ewy Wanat to niesłuszny atak na nas. Staramy się stawać okrakiem na barykadzie, nie opowiadać się po żadnej ze stron, odwrotnie, niż to czynią niektórzy dziennikarze. Czasem, jak widać, obrywa nam się za to - mówi Andrzej Andrysiak, redaktor odpowiedzialny za wydanie magazynowe "DGP". Na stronie internetowej "DGP" Andrysiak napisał: "Nie wiem, jakimi racjami kierowało się kierownictwo »Tygodnika Powszechnego«, drukując taki paszkwil".
Piotr Mucharski, redaktor naczelny "TP", zapewnia, że jego redakcja nie miała na celu atakowania "DGP" ani Magdaleny Rigamonti. - W tym przypadku nie chodzi tylko o wiarygodność i rzetelność dziennikarską, lecz o wytwarzanie pewnego klimatu wokół uchodźców, w którym media mają do odegrania poważną rolę - mówi Mucharski.
Ewa Wanat po kolejnej publikacji "DGP" na stronie internetowej "Tygodnika Powszechnego" zapewnia: "Mój reportaż nie był atakiem ani na gazetę, ani na dziennikarkę, ani nawet na panią, która im opowiada zmyślone historie. Widać, że niczego się z publikacji w »Tygodniku« nie dowiedzieli. Trudno. Chodziło o postawienie z powrotem spraw z głowy na nogi. Odkręcenie nieprawdy".
Grzegorz Sroczyński, dziennikarz "Gazety Wyborczej" i laureat nagrody Grand Press w kategorii Wywiad w 2014 roku, uważa, że dziennikarz powinien się przygotowywać do wywiadu, by móc zareagować podczas rozmowy. - Jeśli rozmówca pokazuje tylko jedną stronę medalu, wtedy dziennikarz powinien być na tyle przygotowany, żeby w pytaniach zawrzeć kontrę - wskazuje Sroczyński.
Natomiast dla Konrada Piaseckiego z "Radia Zet", Dziennikarza Roku 2015, krytyka dziennikarza przeprowadzającego wywiad za to, co powiedział mu rozmówca, to zły pomysł: - A już na pewno krytykowanie za pomocą reportażu. To są dwie różne formy dziennikarskie. Wywiad jest totalnie subiektywizowaną formą, pokazującą osobisty wycinek świata rozmówcy. Reportaż sięga po więcej. Obie formy opisują tę samą rzeczywistość, tyle że czynią to na różne sposoby. Jeżeli więc reportaż komentuje wywiad, a w dodatku czyni to w celu wywołania jakiejś wojenki, to jest to niedobry pomysł.
(JK, 25.11.2016)