„Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy”
Aneta Prymaka-Oniszk
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2016
Środek wielkiej wojny. Imperium rosyjskie zaczyna przegrywać, front coraz bardziej cofa się w głąb jego terytorium. Wszyscy mieszkańcy dzisiejszego Podlasia niepokoją się, co przyniesie jutro. Z dala widać łunę palonych pól, czasem słychać huk wystrzałów. Front nadchodzi, czas uciekać. Bo przyjdą „giermańce” i „obetną babom cycki”. Czas uchodzić, czas na „bieżeństwo”. To rosyjska nazwa na uchodźcę. Tak zaczyna się exodus nawet kilku milionów ludzi w głąb Rosji – a gdy tam zaczyna się rewolucja bolszewicka, niecałe dwa lata później większość tych, którzy przeżyli, wraca do odrodzonej Rzeczypospolitej. Idą w nieludzkich warunkach, w słońcu, deszczu, na mrozie, praktycznie bez zapasów jedzenia czy picia, znajomości języka, obyczajów, terenu ani nawet bez celu podróży. Byle uciec przed wojną, przed „giermańcami”.
Książka Anety Prymaki-Oniszk jest tekstem osobistym: jej babcia brała udział w tym wielkim i zapomnianym marszu na wschód i z powrotem. Nie jest to piękna historia. Ale to pięknie, z reporterskim zacięciem przedstawiona opowieść o ogromnej tragedii, jaka dosięgła tych ludzi, o których nikt się nie upomniał. Niewielu z nich prowadziło pamiętnik czy jakiekolwiek notatki z podróży – w większości uciekali chłopi. Autorka wykonała więc benedyktyńską pracę, próbując zebrać te opowieści. Język książki oddaje ulotność wyłapanych fragmentów, wspomnień, fakty poparte są badaniami, ale przede wszystkim historiami ludzi. I to jest ogromnym atutem książki – oddaje głos ludziom, którzy go nigdy nie otrzymali, choć mają ogromną historię do opowiedzenia. Pozycja koniecznie warta przeczytania. Tym bardziej że to temat aktualny, choć dzisiejszy „bieżeńcy” mają dużo więcej możliwości, by ich historii wysłuchano.
AMS