Jacek Kurski wybrany przez Radę Mediów Narodowych na prezesa TVP
Jacek Kurski (fot. Maciej Weber/Press)
Jacek Kurski wygrał w środę 12 października konkurs i zostaje na stanowisku prezesa Telewizji Polskiej. Na jego wniosek Rada Mediów Narodowych bez konkursu dokooptowała do zarządu Macieja Staneckiego. Władze spółki pozostają więc bez zmian.
Jacek Kurski (jako prezes) i Maciej Stanecki (jako członek zarządu) kierowali TVP od 8 stycznia br., kiedy to mianował ich na te stanowiska minister skarbu. Na posiedzeniu 29 sierpnia, omawiając konkurs na nowe władze telewizji publicznej, Rada Mediów Narodowych (RMN) zdecydowała jednak, że zarząd TVP będzie jednoosobowy.
12 października br. RMN zebrała się, żeby rozstrzygnąć konkurs na prezesa TVP. Ustalono, że każdy z pięciorga członków Rady będzie mógł poprzeć jednego kandydata. Rozpatrywano ich alfabetycznie. Na Bogdana Czajkowskiego nikt nie zagłosował. Jacek Kurski dostał cztery głosy: od Krzysztofa Czabańskiego, Joanny Lichockiej i Elżbiety Kruk (posłowie PiS) oraz od Grzegorza Podżornego (rekomendowany przez Kukuz'15).
W tej sytuacji kolejnych kandydatur – Agnieszki Romaszewskiej-Guzy i Krzysztofa Skowrońskiego - już nie głosowano, bo do rozdysponowania pozostał tylko głos Juliusza Brauna (w RMN z rekomendacji PO), który nie przechyliłby szali. – Chciałem głosować na Agnieszkę Romaszewską-Guzy – mówi Braun.
Wybrawszy prezesa na czteroletnią kadencję, RMN zarządziła krótką przerwę i zaprosiła Jacka Kurskiego na posiedzenie. Kurski zaczął zaś przekonywać Radę, że zarząd telewizji powinien być dwuosobowy, z „przedstawicielem opozycji”. Dodał, że dobrze w tej roli sprawdza się Maciej Stanecki (wszedł do zarządu TVP z poręki Kukiz’15, bo ta partia w ub.r. poparła w Sejmie ustawę rtv autorstwa PiS). Wtedy przewodniczący RMN Krzysztof Czabański złożył wniosek o dokooptowanie do nowego zarządu Macieja Staneckiego. Zrobiono to w trzech krokach. Najpierw Rada – w której większość mają posłowie PiS – uchyliła swoją uchwałę z sierpnia br. o jednoosobowym zarządzie TVP. Potem uchwalono zarząd dwuosobowy i od razu – bez konkursu - powołano do niego Macieja Staneckiego. Jako uzasadnienie tej akcji przewodniczący RMN podał wniosek Jacka Kurskiego. – To jest robienie z gęby cholewy – mówi Juliusz Braun.
Spytaliśmy Grzegorza Podżornego, czy jego poparcie dla Jacka Kurskiego w konkursie na prezesa TVP ma związek z dołączeniem Macieja Staneckiego do zarządu telewizji. - Nie - odpowiada Grzegorz Podżorny. - Od początku byłem przeciwny pośpiechowi, z jakim pozostali członkowie RMN przystąpili do zmian personalnych w TVP, bagatelizując konieczność wcześniejszej dyskusji, głębokiej analizy i chociażby próby ustalenia wspólnego stanowiska dotyczącego tego, jak TVP powinna wyglądać i jak powinna być zarządzana - podkreśla. - Uważałem i nadal uważam, że efekty zarządzania TVP przez obecnego prezesa można będzie w sposób odpowiedzialny ocenić dopiero po pewnym czasie, zdecydowanie dłuższym niż dziewięć miesięcy. Chcę też wyraźnie podkreślić, że jestem zdania, iż w takiej spółce jak TVP zarząd powinien być trzyosobowy, a nie jedno- czy dwuosobowy. I temu też dałem wyraz w głosowaniu RMN - stwierdza. - Poparłem uchwałę odwołującą poprzednią decyzję Rady o jednoosobowym zarządzie TVP i byłem przeciw uchwale ustalającej, że zarząd będzie dwuosobowy. W głosowaniu dotyczącym powołania Macieja Staneckiego na stanowisko członka zarządu wstrzymałem się od głosu - informuje Podżorny. - Chcę tu wyraźnie zaznaczyć, że jestem zwolennikiem tego, aby zarządzający TVP, Polskim Radiem i PAP byli wybierani w konkursach - podsumowuje.
Podczas prezentacji kandydatów Jacek Kurski chwalił się swoimi dokonaniami i mówił, że "ma w sobie wystarczająco dużo siły, energii i kompetencji, by podjąć się odbudowy telewizji publicznej z prawdziwego zdarzenia".
(12.10.2016)