„Niemiec. Wszystkie ucieczki Zygfryda”
Włodzimierz Nowak
Agora SA
Warszawa 2016
Weź bohatera, którego losy są tak pokręcone, że sam się w nie zapętlił. Umieść go w czasach stalinizmu i komunizmu, gdy normalne zachowania były odstępstwem od zasad, dodaj mu szczyptę życiowego pecha, podlej ludzką przebiegłością, a wyjdzie ci opowieść jak u Włodzimierza Nowaka: i straszna, i śmieszna. Powiedzieć, że reporter trafił tu na ciekawego bohatera, to nic nie powiedzieć. Historia Zygfryda Kapeli – Niemca, który przez całe życie próbował uciec z PRL do RFN – jest czasami wręcz nie do uwierzenia. Jak to napisał na okładce książki Jerzy Sosnowski: „Gdyby powieściopisarz wykorzystał tę biografię w swojej powieści, spotkałby się z zarzutem, że padł ofiarą chorej wyobraźni”. Jednak nie tylko sam bohater i jego losy są siłą tej książki. Włodzimierz Nowak jest zbyt doświadczonym reporterem, by dać się zwieść ludzkiej opowieści. Kto chce się nauczyć, co to znaczy nie wierzyć na słowo, sprawdzać, dokumentować, konfrontować, znajdzie w tej książce kawał reporterskiego warsztatu. Bo tylko dzięki temu Kapela nie jest w niej takim, jakim by chciał być. Ciekawy bohater trafił na dobrego reportera, czasem musiało więc iskrzyć. Obaj na tym wygrali. Niekiedy Nowak jest może aż nazbyt dokładny, szczegółowość odniesień spowalnia rytm, lecz rozumiem autora: w takiej nieprawdopodobnej historii łatwo o zarzuty ze strony czytelników typu: „No, tu już przesadził!”.
Jednocześnie za pośrednictwem losów Zygfryda Kapeli przypominamy sobie (a młodsi czytelnicy poznają) świat PRL i paradoksy, które nam fundował. To też sposób na uczenie historii, może nie tej modnej obecnie, ale przynajmniej prawdziwej.
RG