Wywiad z ks. Tischnerem na współczesne tematy nie podoba się prawicy
W "Magazynie Świątecznym", weekendowym magazynie "Gazety Wyborczej" (Agora), ukazał się tekst będący formą wywiadu ze zmarłym w 2000 roku ks. Józefem Tischnerem. Krytyczne komentarze w Internecie zaskoczyły zarówno autora, jak i redakcję "GW".
Autorem tekstu "Polska Znicestwiona Głos dla Tischnera" jest Piotr Augustyniak, publicysta i filozof Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Materiał składa się z pytań na tematy bieżące (np. katastrofy w Smoleńsku i władzy PiS) i dobranych do tych pytań odpowiedzi, które są cytatami z tekstów ks. Tischnera.
- Tekst powstał z potrzeby serca. Jest reakcją na zupełnie bezpodstawne i krzywdzące dla Tischnera posądzenia odnośnie do jego ignorancji politycznej oraz niefrasobliwości, czy wręcz moralnego upadku, które miały rzekomo sprawić, że związał się po 1989 roku z obozem Unii Wolności - tłumaczy Augustyniak. - Działaniom tym towarzyszą próby przeciągnięcia Tischnera na stronę polskiej prawicy i uczynienia z niego jednego z patronów dobrej zmiany - dodaje. - Nonsensowne są posądzenia, że jest on atakiem, tekstem frontowym, napisanym na zamówienie. Przeciwnie, przeszedł on długi proces recenzyjny, decyzyjny i redakcyjny - wyjaśnia Augustyniak, który sam zaproponował tekst "Gazecie Wyborczej".
PRZECZYTAJ TEŻ: Rozmowa z Piotrem Augustyniakiem
- Autor jest profesorem, znał ks. Tischnera, znakomicie zna jego twórczość i zna się na literaturze. Wykorzystał znaną od lat formę literacką, aby pokazać ponadczasowość Tischnera: podyskutować o teraźniejszości, rozmawiając z przeszłością - wyjaśnia Aleksandra Klich, redaktor naczelna "Magazynu Świątecznego".
Publikacja nie spodobała się jednak prawicowym publicystom i dziennikarzom. "Wskrzesić z martwych ks. Tischnera, by wsadzić mu w usta obronę Trybunału. Tak serio, wpadlibyście na coś takiego?" - pisał na Twitterze Samuel Pereira, zastępca kierownika redakcji publicystyki TAI. "Tylko dziennikarze z Czerskiej są zdolni do takiej manipulacji słowami człowieka nieżyjącego od 16 lat" - napisał serwis Wpolityce.pl, nazywając artykuł "szczytem bezczelności".
- Jestem bardzo zdziwiona tą dyskusją. Myślałam, że mamy jakieś wspólne kody kulturowe, że ludzie znają taką formę literacką. Znakomite rozmowy ze zmarłymi Bernarda Fontenelle wyszły po polsku w 1911 roku, można je dostać w antykwariacie. Niedawno specjalnie kupiłam "The Guardian" dla podobnej rozmowy z Marksem - mówi Aleksandra Klich.
- Posądzenia są absurdalne. Nie dziwią mnie jednak, bo tak wygląda niestety nasza debata publiczna. Jak coś jest niewygodne, a wypowiedzi Tischnera są skrajnie niewygodne dla prawicowej narracji, to się to dyskredytuje. Cieszę się jednak, że tekst zaistniał, mam nadzieję, że to będzie istotny impuls w debacie nad spuścizną Tischnera - komentuje Augustyniak.
Zdaniem Tomasza Krzyżaka, szefa działu Kraj w "Rzeczpospolitej", taka formuła artykułu jest do zaakceptowania. - Nie widzę w tym nic nagannego. Ale wszystko zależy od kontekstu. Zawsze da się znaleźć wypowiedzi, które były dobre do sytuacji, którą oni komentowali. Dzisiaj te osoby mogłyby mieć zupełnie inne zdanie. Jak się czyta teksty zmarłych, np. Jana Pawła II, to niektóre z nich dałoby się dopasować do współczesnych realiów - mówi Krzyżak. Tekst ks. Augustyniaka ocenia jednak krytycznie. - To subiektywna wizja tego, co by Tischner powiedział. Ostatnia odpowiedź, a właściwie jedynie dwa ostatnie słowa zamykające ten wywiad są jego najlepszym podsumowaniem - uważa Krzyżak. Dwa ostatnie słowa wywiadu to "gówno prawda".
(JM, 22.08.2016)