„438 dni. Nafta z Ogadenu i wojna przeciw dziennikarzom”
Martin Schibbye, Johan Persson
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2015
W Szwecji to była głośna sprawa. Dziennikarz Martin Schibbye i fotoreporter Johan Persson wymyślili sobie, że dostaną się do Ogadenu – regionu w Etiopii przy granicy z Somalią, do którego cudzoziemcy mają zakaz wjazdu. Zamierzali dostać się tam nielegalnie przez Somalię, przywieźć reportaż m.in. o walkach separatystów z armią etiopską i szwedzkiej firmie Lundin Petroleum, którą podejrzewali, że korzysta z zamieszania w regionie, zbijając na tym fortunę. Martin Schibbye przed wylotem siedzi na lotnisku „w spodniach trekkingowych Fjällräven i nowo zakupionych butach pustynnych”. Polski dziennikarz może odłożyć książkę, gdy przeczyta o finansach szwedzkiego freelancera: „W bocznej kieszeni mam tam dziesięć tysięcy dolarów, zwinięte mocno w jeden rulon. W specjalnym schowku w pasie spoczywa jeszcze dziesięć banknotów studolarowych”. Na początku jest lajtowo: Schibbye i Persson czekają w Somalii na przerzut do Etiopii, żartując z hojnie opłacanymi ochroniarzami. Ta część książki jest po to, by zderzyć ją z tym, co ich wkrótce spotkało. Żadnego reportażu o interesach Lundin Petroleum w Ogadenie nie napisali. Zamiast tego z naturalistycznymi, a nawet intymnymi szczegółami opisali etiopskie więzienie, do którego trafili, oskarżeni o terroryzm. Człowiek szybko przestaje im zazdrościć dolarów zwiniętych w rulony.
MAK