Temat: Cannes Lions

Dział: REKLAMA

Dodano: Lipiec 07, 2016

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Czerwona kartka dla Grey'a

Agencja Grey Singapore pod naporem opinii publicznej zwróciła brązowego Lwa, którego otrzymała podczas ostatniej edycji Cannes Lions, w kategorii Promo and Activation. Zdaniem branży – za późno.

Nagroda ta, podobnie jak sama praca, wzbudziła wiele kontrowersji. Nagrodzona została aplikacja I see, która - jak deklarowała agencja - miała pomagać w namierzaniu i ratowaniu rozbitków - emigrantów zmierzających do Europy przez Morze Śródziemne. Jednak okazało się, że aplikacja nie działa. Ponadto nie została wykonana na zlecenie Migrant Offshore Aid Stations - jak zgłosiła to agencja - tylko była jej własnym projektem typowo konkursowym. Firma Apple, jeszcze przed przyznaniem nagrody, usunęła aplikację I see z Apple Store. Mimo to agencja nagrodę dostała.

Zdaniem Szymona Gutkowskiego, dyrektora zarządzającego DDB&tribal, prezesa SKM SAR, oddanie tej nagrody niczego nie ratuje. – To absolutne minimum – mówi Gutkowski. – Ale według mnie to niewystarczające zadość uczynienie za zrobienie czegoś tak niemoralnego i szkodliwego dla całej branży. Po każdej edycji Cannes kreatywni wracają do swoich agencji naładowani inspiracjami i przekonani, że za pomocą komunikacji można zmieniać świat, ratować życie planetę walczyć z rasizmem itp. A takie działanie, jak, jak Greya, cały ten potencjał osłabia. I rzuca cień na reputacje całej branży – komentuje.
Według Gutkowskiego, dla Greya, a w przyszłości dla innych agencji przyłapanych na podobnych działaniach, powinny być kary rodem ze świat sportu. – W sporcie jest zakaz stadionowy i czerwona kartka, zakazująca udziału w kolejnym meczu. W festiwalach kreatywnych powinien być zakaz udziału w kolejnej przynajmniej edycji konkursu – mówi dyrektor zarządzający DDB&tribal.

– To, co się stało jest obrzydliwe i żałosne, na usta cisną się naprawdę mocne słowa – oburza się Katarzyna Sosnierz, dyrektor kreacji i współwłaścicielka agencji Lvov. – Grey się ociągał z tym zwrotem. Szli w zaparte, brnęli w to kłamstwo, zamiast od razu uderzyć się w piersi – stwierdza.
Według Sośnierz, takie przypadki powinny skutkować karą zakazu zgłaszania prac w kolejnych edycjach festiwalu nie tylko dla agencji, która tego typu fałszerstwa się dopuściła, ale i dla całej sieci. – Kary, by były skuteczne, muszą być dotkliwe i nieuchronne – mówi współwłaścicielka agencji Lvov. I dodaje: – To, co się stało jest szkodliwe z wielu powodów. Także dlatego, że kwestionuje konieczność kreatywności w reklamie jako takiej. Bardzo źle się stało. Ale nie powinno to dyskredytować całej branży. To, że np. Lance Armstrong został przyłapany na dopingu nie oznacza, ze należy zlikwidować całe kolarstwo. Ale branża powinna opracować jakieś systemy bezpieczeństwa, które nie dopuszczałyby do takiej sytuacji w przyszłości.

(AMS, 07.07.2016)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.