„Najlepsze buty na świecie”
Michał Olszewski
Wydawnictwo Czarne
Wołowiec 2014
Książka jest zbiorem reportaży, które ukazywały się w latach 2003–2014 w „Tygodniku Powszechnym” i „Gazecie Wyborczej”. Jak sam autor przyznaje, niektóre z nich mają już ciąg dalszy, lecz nie uaktualniał ich, by pozostały zapisem „ludzkich dramatów oraz uporczywych zmagań z losem”. Bo są to teksty o Polakach – i to takie, których najchętniej by się nie czytało. Nie z powodu braków warsztatowych autora czy słabego stylu – wręcz przeciwnie, napisane są przez reportera, który umie słuchać, obserwować i przelewać na papier to, co w pierwszej chwili trudno nawet nazwać. Nie chce się ich czytać dlatego, że po każdym coraz większy cień kładzie się człowiekowi na duszy. Celowo piszę, że to teksty o Polakach, bo jakby się napisało, że „o Polsce”, to mało kto poczułby, że to o nim, jego znajomych, sąsiadach. A tymczasem o tych właśnie ludziach oraz ich losach pisze Olszewski. Dlatego w dołku coś ściska ze złości, gdy czytamy o księdzu pedofilu czy innym znęcającym się nad dziećmi. Gdy bezradnie śledzimy życie mieszkańców Szczucina, których zabija azbest, lecz nikt im nie chce pomóc. Gdy czytamy o uzdrowiskowych miejscowościach, gdzie smog osiąga stężenia pekińskie. Kto tam mieszka i sam dokładał do pieca wieczorami, by sąsiedzi nie widzieli dymu z komina, ten wie, o co chodzi. A już zupełną bezradność czujemy, gdy członkowie grup rekonstrukcyjnych spokojnie tłumaczą, że owszem, przebierają się za żołnierzy Wehrmachtu, ale co innego miłość do munduru, a co innego akceptowanie zbrodni. Dosyć smutne to podsumowanie ostatnich lat życia w naszym kraju – życia, którego na co dzień widzieć nie chcemy, a reporter musi.
RG