„Wybór Ireny”
Remigiusz Grzela
PWN
Warszawa 2014
Czy Remigiusz Grzela powinien był pisać tę książkę? Już po pierwszych stronach czytelnik zadaje sobie to pytanie i zostaje z nim do końca. Sam autor nie kryje – też miał wątpliwości, ale zdecydował, że pisać trzeba. Powstała fascynująca historia jednej kobiety w trzech odsłonach: Ireny Gelblum – odważnej łączniczki Żydowskiej Organizacji Bojowej; Ireny Waniewicz – dziennikarki w peerelowskiej Polsce, członkini Związku Literatów Polskich; Ireny Conti – włoskiej poetki. Ta ostatnia o tej pierwszej myśleć nie chciała. Zamazywanie życiorysu, wymazywanie swojej (bohaterskiej) przeszłości Irena doprowadziła do perfekcji. Autor krok po kroku śledzi jej losy, łączy porwane wątki życiorysu, odkrywa te nieznane, nawet dla jej córki. Skleja pasujące do siebie w listach zdania i buduje z nich rzeczywistość, w jakiej żyła Irena przed wojną, w czasie wojny i po niej. Odnajduje dawnych znajomych i znajomych znajomych. W listach odkrywa byłych kochanków. Nie wszystko udaje się mu wyjaśnić, pozostał sam i zostawia czytelnika z wieloma niewiadomymi. W książce widać żmudną reporterską robotę, setki odbytych rozmów, stosy przeczytanych dokumentów, godziny spędzone w archiwach polskich, izraelskich, niemieckich, włoskich. I tylko z tyłu głowy wciąż kołacze: czy powinien był? Że niby inni przed nim już Irenę Conti zdemaskowali? Grzela przyznaje, że znał ją osobiście, lecz nigdy nie pokazał jej, że wie o trzech różnych Irenach. Nigdy nie zapytał, jak było naprawdę. Nie miał odwagi. Więc tym bardziej: czy powinien był?
RG