„Depresja miliardera. Historia Ryszarda Krauzego, jednego z najbogatszych Polaków”
Krzysztof Wójcik
Wydawnictwo Czerwone i Czarne
warszawa 2015
Od pucybuta do miliardera i z powrotem – taką drogę przeszedł biznesmen Ryszard Krauze. Chociaż z pucybutem to przesada. Nawet w mrocznych czasach PRL dla matki Krauzego nie było rzeczy niemożliwych, a dzięki jej wyjazdom za granicę rodzina miała się nieźle. Krauze (rocznik 1956) od dziecka starał się dobrze żyć ze wszystkimi. Przydało się to potem przy kontaktach z politykami: umiał sobie zjednać partie od lewa do prawa.
W latach 80. jego nazwisko wypływa w sprawie gangstera „Nikosia”. Bezpieka zabiera mu paszport, ale sprawa się rozmywa i może wyjechać do pracy w Niemczech. Wraca w końcówce PRL. Nie ma pojęcia o informatyce, ale wchodzi do spółki działającej w tej branży – tak w 1986 roku powstaje Prokom. W 1991 roku dostaje prestiżowe zlecenie na obsługę wyborów. Potem Krauze zdobywa intratne kontrakty. Z majątkiem 1,3 mld dol. trafia na światową listę miliarderów.
Historię jednego z najbogatszych Polaków Krzysztof Wójcik – dwukrotny laureat Grand Press w kategorii News – odtworzył krok po kroku. Gdy bohater książki jeszcze żyje, pisanie biografii jest wyzwaniem: może skończyć się nawet zakazem publikacji wydanym przez sąd. Wójcik musiał więc budować opowieść szczególnie uważnie. Lecz jest tu i o aferze wokół Prokomu, gdy w 2001 roku system informatyczny ZUS zawodzi. Jest o śledztwie w 2007 roku w sprawie przecieku w wymierzonej w Samoobronę akcji CBA (afera gruntowa) i słynnej wizycie ówczesnego ministra MSW Janusza Kaczmarka u Krauzego w Marriotcie. A także o braku ropy w Kazachstanie, co powoduje, że Krauze musi się wyprzedać, żeby spłacić kredyty wzięte na odwierty.
Wójcik odbył około stu rozmów ze współpracownikami Krauzego, jego przyjaciółmi, rodziną, sąsiadami, politykami i ludźmi ze służb specjalnych. Sam bohater też się z nim spotkał, ale na kłopotliwe pytania nie odpowiadał, zasłaniając się sklerozą.
RUT