Dorota Kania uniewinniona przez Sąd Apelacyjny od zarzutu korupcji
Sąd Apelacyjny uchylił wyrok pierwszej instancji skazujący dziennikarkę "Gazety Polskiej" na dwa lata więzienia w zawieszeniu - poinformowała Niezależna.pl. Uznał, że działanie dziennikarki nie było korupcją w rozumieniu Kodeksu karnego.
Proces dziennikarki zaczął się w 2007 roku. Wtedy lobbysta i biznesmen Marek Dochnal ujawnił w programie "Teraz My!", że Dorota Kania obiecywała mu kontakty z politykami Prawa i Sprawiedliwości. Miała ona być w kontakcie z żoną oraz teściową Dochnala od roku 2005. Pożyczała od niej pieniądze – od kilku do nawet 100 tys. zł. Pożyczek nie zgłaszała do urzędu skarbowego.
W pierwszej instancji Kania została skazana na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Według uzasadnienia wyroku dziennikarka powoływała się na wpływy wśród polityków Prawa i Sprawiedliwości, a także prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Miały one przyczynić się do zwolnienia Marka Dochnala z aresztu. "Dorota Kania dopuściła się zamachu godzącego w prawidłową działalność instytucji państwowych, a powodem jej działania była chęć osiągnięcia korzyści majątkowej" – orzekł w lutym 2016 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi. Pełnomocnik dziennikarki złożył apelację. Kania przekonywała, że pożyczając pieniądze od Barbary Pietrzyk, nie wiedziała, że jest ona teściową Dochnala i zwróciła pożyczone pieniądze.
Jak podaje Gazeta.pl w apelacji sędzia Beata Tymoszów zaznaczyła, że sąd nie zajmował się politycznym kontekstem sprawy ani moralną postawą oskarżonej i jej etyki jako dziennikarki. Według sądu działanie dziennikarki nie wypełnia znamion korupcji w rozumieniu kodeksu karnego, bo powoływała się na wpływy i "epatowała swoimi znajomościami w PiS", ale robiła to nie tylko wobec rodziny Dochnala. Po drugie, o pierwszy kontakt zabiegała rodzina Dochnala. I po trzecie, "nie ma dowodów, że Kania, przychodząc do Dochnalów, miała zamiar uzyskać z tego powodu korzyści materialne". Sąd zauważył też, że Kania weszła w bliskie relacje z żoną i teściową Dochnana ("Była przyjacielem domu i dlatego nie odmówiono jej pomocy").
(03.06.2016)