Edelman miał talent do zatrudniania, ale nie do utrzymania pracowników
Sebastian Hejnowski
Rozmowa z Sebastianem Hejnowskim, CEO MSL Group w Europie Środkowo-Wschodniej
Zaskoczyła Pana informacja, że agencja Edelman kończy działalność w Polsce?
To bardzo zaskakujące, ponieważ polski rynek rośnie i to znacząco. Dziwne, że menedżerowie Edelmana tak szybko złożyli broń.
Co robili nie tak?
Ewidentnie podjęli złe decyzje kadrowe. Agencja była źle zarządzana, czego wyrazem jest to, że tak wielu ludzi z tej firmy odchodziło. W MSL pracuje kilkanaście osób, które wcześniej związane były z Edelmanem. Firma miała talent do zatrudniania pracowników, ale nie miała talentu do ich utrzymania. Choć Edelman to bardzo silna marka światowa, to czkawką odbiło im się to, że weszli na rynek w wątpliwym etycznie stylu. Agencja nie została przyjęta do Związku Film Public Relations i branża przez lata ją piętnowała.
Kto ponosi winę za porażkę firmy na polskim rynku?
Centrala sieci, bo to ona wybierała menedżerów, którzy zarządzali agencją. Powinna szybciej reagować, jeżeli wyniki nie były zgodne z oczekiwaniami.
Jak Pan ocenia, że pracownikom zakomunikowano zamknięcie agencji praktycznie w przeddzień rozpoczęcia likwidacji?
Poinformowanie pracowników na sam koniec to normalna procedura przy likwidacji firmy. Gdyby wcześniej wiedzieli, że firma przestanie istnieć straciliby zapał do pracy. Z pewnością każdy odchodzi z Edelmana na dobrych warunkach.
Rozmawiała Daria Różańska