Regionalne oddziały TVP mają oszczędzać i nie zamawiać nowych programów
Dyrektorzy oddziałów regionalnych Telewizji Polskiej nie powinni zaciągać żadnych nowych zobowiązań finansowych – sugeruje centrala spółki.
Z nieoficjalnych informacji „Presserwisu” wynika, że dyrektorzy oddziałów dostali z Warszawy pisma, by nie zamawiali nowych programów i nie podpisywali umów powodujących wzrost wydatków. Koszty oddziałów muszą się zmieścić w planie na br. i nie ma mowy o dodatkowych środkach, które obiecywał regionom poprzedni prezes TVP Janusz Daszczyński.
Pisma z centrali były dwa. W pierwszym dyrektor biura spraw korporacyjnych Marek Makuch napisał lakonicznie, żeby nie podejmować decyzji produkcyjnych. To pismo wywołało zamieszanie w regionach, część szefów oddziałów nie wiedziała, czy w ogóle może w tej sytuacji cokolwiek robić. Wielu myślało, że to wstęp do odwołania ze stanowiska. - Drugie pismo wyjaśniło sytuację – mówi nasz rozmówca. Okazało się, że bieżącą działalność można prowadzić, nie wolno jednak generować nowych zobowiązań finansowych. Nowych umów przychodowych zakaz nie dotyczy. - Nie jest to zresztą zakaz, bo dyrektor biura zarządu użył formy „Uprzejmie proszę” - dodaje inna osoba, także pragnąca zachować anonimowość.
Dyrektor biura zarządu (obecna nazwa: spraw korporacyjnych) nie może dyrektorom oddziałów niczego nakazywać, gdyż mu nie podlegają. Formalnie. - Bo w praktyce wiadomo, że reprezentuje prezesa – stwierdza nasz rozmówca.
Zgodnie z podziałem kompetencji w ramach dwuosobowego zarządu TVP oddziały podlegają prezesowi Jackowi Kurskiemu. Chcieliśmy go spytać o oszczędności w regionach, ale nie odbierał telefonu. Odpowiedzi w tej sprawie nie otrzymaliśmy też od rzecznika prasowego telewizji. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że obecny prezes TVP nie planuje zwiększenia budżetów 16 oddziałów regionalnych, co zapowiadał jego poprzednik. Na pewno nie dojdzie wiosną do zwiększenia pasm rozłącznych oddziałów w ramach TVP 3 z kilku do 16 godzin dziennie.
(RUT, 18.02.2016)