Jesteśmy zadowoleni, ale liczyliśmy na więcej
Wojciech Fusek
Rozmowa z Wojciechem Fuskiem, zastępcą redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, do niedawna jej wydawcą
Sprzedaż dzienników ogólnopolskich w 2015 roku nie spadała tak jak w latach poprzednich. Możemy już mówić o wyhamowaniu trendu?
Cała branża prasy głębokie spadki sprzedaży ma już za sobą i teraz będzie utrzymywał się trend poziomy. Wszyscy nauczyli się promować i sprzedawać, ale nim gazety przejdą w świat cyfrowy, jeszcze przez kilka lat będzie trwała wojna między papierem a cyfrą.
Co decyduje o w miarę już stabilnej sprzedaży "Gazety Wyborczej"?
Składa się na to kilka rzeczy. Tendencja przechodzenia czytelników do Internetu i co za tym idzie spadku sprzedaży ustępuje, ale na pewno nie zaniknie. Sprawdza się strategia nazywana przez nas tygodnikową, polegająca na dokładaniu do każdego wydania gazety dodatku kierowanego do innej grupy ludzi. W poniedziałek jest „Ale Historia”, we wtorek „Nauka”, w środę „Samo Zdrowie”, w czwartek „Duży Format”, w piątek „Wyborcza TV”, a w sobotę „Gazeta Świąteczna” i „Wysokie Obcasy”. To stabilizuje nam sprzedaż w poszczególne dni tygodnia. Jesteśmy zadowoleni, ale liczyliśmy na trochę lepszy wynik w skali roku. Chcieliśmy mieć minimalne wzrosty, a nie stabilizację przy minimalnym spadku. Jest jednak zdecydowanie lepiej niż w poprzednich latach. Trzeba też wziąć pod uwagę 77 tys. prenumerat cyfrowych "Gazety Wyborczej". Można więc stwierdzić, że kryzys czytelnictwa mamy chwilowo za sobą. Oczywiście wiemy, gdzie mamy braki i gdzie możemy zdecydowanie coś poprawić.
Uda się dźwignąć sprzedaż "GW" w tym roku?
Jeśli wyjdziemy na minus 1-2 procent, to będę bardzo zadowolony. W perspektywie najbliższych lat trzeba będzie się skoncentrować na głównych dniach wydawniczych, dwóch lub trzech, i to one będą decydowały o wynikach. O wzrostach w papierze trudno dziś mówić. Ważniejsze jest dla nas utrzymanie sprzedaży w prenumeracie cyfrowej, bo ona jest adresowana do młodszego i bardziej dynamicznego czytelnika, ma wyśmienitą strukturę czytelniczą. W wynikach sprzedaży chcemy utrzymać przewagę nad innymi opiniotwórczymi dziennikami, które do wyników sprzedaży dokładają dane z e-kiosków i sprzedaż pdf-ów. "GW" w pdf prawie się nie sprzedaje. Dlatego tak walczymy o prenumeratę cyfrową. Zapowiadaliśmy osiągnięcie na koniec grudnia 2016 roku pułapu 90 tys. prenumerat i zamierzamy to osiągnąć.
Iga Kołacz