Wyszabrowane społeczeństwu
10.12.2003, 14:51
Rozmowa z wicemarszałkiem Senatu, felietonistą "Dziennika Zachodniego" Kazimierzem Kutzem
Często krytykuje Pan TVP. Skoro się Panu nie podoba, dlaczego nie kandydował Pan w wyborach do zarządu?Mając 75 lat nie myśli się o posadach i stanowiskach.
Łatwo krytykować…
Nie jestem zawodowym krytykiem, tylko reżyserem. Ale gdy widzę, że coś jest robione źle, to uważam za swój obywatelski obowiązek to skrytykować.
Powiedział Pan kiedyś, że "odpolitycznienie TVP wymaga radykalizmu". Telewidzowie powinni zorganizować demonstrację w Warszawie?
Nie. Chodzi o sztywną, jednorodną postawę, by dać opór temu, co się dzieje. Musimy ujawniać prawdę o telewizji, o jej stanie i skutkach dotychczasowej polityki władz TVP.
Ależ prawda o TVP jest od dawna powszechnie znana!
Za mało. Trzeba stworzyć szerszy, wspólny front, mówić o tym, co zostało zaprzepaszczone, przypominać o ustawowej powinności TVP.
Nie można zrobić nic więcej?
Wszystko dzieje się w ramach aktualnych przepisów i obowiązującego prawa. Trzeba zmierzać do tego, by je zmienić.
TVP jest spółką handlową, nie ma możliwości społecznej kontroli nad nią. I to jest problem. Powinniśmy wiedzieć, na co pieniądze są wydawane i skąd pochodzą. Tymczasem to jest zamknięta instytucja, która powołuje się na swoją misję publiczną, a jej nie wypełnia. KRRiT, która powinna zajmować się monitoringiem, przejęła część administracji rządu, co jest wbrew statutowi i ustawie.
Postulował Pan stworzenie przez TVP kanału poświeconego wysokiej kulturze. Z czego powinien być finansowany?
Nie chodzi o jeden kanał poświęcony kulturze, cała TVP powinna taka być! Oni mówią o kanale kulturalnym jak o jakiejś łasce – że go zrobią, jeśli zapłacimy abonament. To nie jest prywatna telewizja pana Kwiatkowskiego ani innych polityków. To jest instytucja wyszabrowana społeczeństwu. A mówienie, że nie ma pieniędzy na kanał kulturalny, jest tanią demagogią.
TVP jest potentatem pod względem przychodów z reklam, ale przeznacza te ogromne pieniądze na głupoty, np. biesiady. Gdyby poważnie traktowała swoją społeczną misję, to połowę tych pieniędzy dawałaby na programy edukacyjne i kulturalne.
Wówczas nie protestowałby Pan przeciwko utrzymywaniu TVP z reklam?
W zasadzie telewizja publiczna nie powinna emitować reklam. U nas to niemożliwe, bo w Polsce ta instytucja zatrudnia 5 tysięcy pracowników, których trzeba utrzymywać. W szanującym się państwie telewizja publiczna nie jest przedsięwzięciem handlowym - bo nie do tego jest powołana! To ludzie powinni się składać na telewizję, a resztę powinno dołożyć państwo w ramach obowiązku dbania o to, żeby naród nie kretyniał.
Tylko że u nas wiele osób nie płaci abonamentu...
A daczego ludzie mieliby płacić, skoro nie dostają w zamian tego, co powinni?
Gdyby telewizja była bardziej misyjna, więcej ludzi płaciłoby abonament?
Pewnie nie wszyscy, ale telewizja nie musiałaby być taka wielka. Pełniłaby rolę służebną. Nie można mieszać telewizji publicznej z przedsięwzięciem komercyjnym.
Który z obecnych kandydatów byłby najlepszym prezesem TVP?
W ramach dziesiątki, która ma szanse, wybór jest dość marny. Kandydaci są z podobnego segmentu (jak mówili kiedyś marksiści) ideowego. Jedynym człowiekiem spoza układów partyjnych jest Waldemar Dubaniowski. On byłby niezależny, bo w jego przypadku nie ma kontekstów pochodzeniowo-światopoglądowych. Ale pewnie ma najmniejsze szanse.
Rozmawiał Tomasz Jastrzębowski
(10.12.2003)
* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter