Rzekomy pociąg ze złotem zapewnia Wałbrzychowi promocję i turystów

Pogłoski o odnalezieniu pancernego pociągu ze złotem w okolicach Wałbrzycha wywołały medialną burzę. W ciągu dwóch tygodni pojawiły się w prasie setki wzmianek o Wałbrzychu i pociągu oraz ponad 14 tys. wpisów na ten temat na Facebooku. Eksperci twierdzą, że Wałbrzychowi spadł z nieba temat do promocji miasta.  

- Informacja, która przedostała się do mediów, nie jest naszą zasługą – zapewnia Arkadiusz Grudzień, rzecznik prasowy prezydenta Wałbrzycha. Przyznaje jednak, że rozgłos na temat miasta na całym świecie jest gigantyczny. - Nie spotkaliśmy się z takim zjawiskiem ani w Wałbrzychu, ani w żadnym innym mieście w Polsce - mówi Grudzień.
Burza medialna rozpoczęła się po tym, jak poszukiwacze skarbów Piotr Koper i Andreas Richter poinformowali Starostwo Powiatowe w Wałbrzychu o odnalezieniu miejsca, w którym Niemcy pod koniec II wojny światowej mieli ukryć pociąg pancerny. Pociąg, którego wciąż jednak nie znaleziono, ma mieć ok. 150 m długości i zawierać wartościowe przedmioty, w tym kruszce szlachetne. Znalazcy oczekują znaleźnego - 10 proc. wartości.
Media rozpisują się o rzekomym znalezisku. Jak obliczył Press-Service Monitoring Mediów, fraza „Złoty pociąg z Wałbrzycha” od 24 sierpnia br. do poniedziałku 7 września br. tylko w polskiej prasie pojawiła się ponad 340 razy. W serwisach internetowych ukazało się ponad 2250 wzmianek, w radiu i telewizji - blisko 1 tys. W ciągu dwóch tygodni na Facebooku fraza „złoty pociąg” wystąpiła ponad 14 tys. razy.
Do Wałbrzycha zaczęli ściągać też dziennikarze z zagranicy. - Ponad pięćdziesięciu dziennikarzy nadawało relacje z Wałbrzycha - mówi Arkadiusz Grudzień. Byli to dziennikarze m.in. Associated Press, "Washington Post", "Sunday Times", CNN, NBC, ABC, BBC i Al Jazeery. O pociągu w Wałbrzychu informowały media m.in. w Australii, Singapurze, Chinach, na Słowacji, w Czechach, Belgii, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji i Rosji. Spółka zarządzająca Zamkiem Książ, który znajduje się w okolicach Wałbrzycha, zorganizowała dla dziennikarzy m.in. zwiedzanie Zamku Książ i niedostępnych dla turystów podziemi oraz starych sztolni. - Szacujemy ekwiwalent reklamowy materiałów, które ukazały się w mediach, na dziesiątki milionów złotych – mówi Arkadiusz Grudzień.
Chcąc wykorzystać rozgłos medialny, miasto zorganizowało np. akcję promocyjną pod nazwą "#wAubrzych – Explore Wałbrzych”. W jej ramach Zamek Książ przygotował dla turystów Złote pakiety pobytowe - za 1,5 tys. zł oferuje im poszukiwania niemieckiego pociągu, zwiedzanie zamku i podziemnego miasta Osówka wraz z dwoma noclegami i transferami z lotniska. - Okolice Wałbrzycha to tereny, gdzie faszyści realizowali projekt Riese. Staramy się to wykorzystać – przyznaje Arkadiusz Grudzień. W Wałbrzychu sprzedaje się też gadżety: czarne T-shirty z logo akcji Explore Wałbrzych, magnesy na lodówkę i latarki.
Do Wałbrzycha zaczęli zjeżdżać turyści. - Widzimy po obłożeniu noclegów, że ruch zwiększył się o kilkanaście procent – szacuje Arkadiusz Grudzień.
Miasto nie korzysta jednak z żadnego profesjonalnego doradztwa marketingowego. Powstała tylko grupa robocza, składająca się z prezesa Zamku Książ, prezesa Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopania oraz rzecznika prezydenta miasta.
Eksperci z branży reklamowej zapytani o promocyjny potencjał doniesień o pociągu zgadzają się, że jest on spory. - Większość tych wiadomości opiera się na sensacji i tajemnicy, ich zasięg wybiega poza Polskę. Na tym można budować historię wokół Wałbrzycha – zauważa Roman Lubczyński, managing partner agencji Y&R Mobile. - Spadł im z nieba mocny wyróżnik. Teraz mogą o sobie powiedzieć: „najbardziej tajemnicze miasto w Polsce” lub „miasto pełne zagadek” i żaden region tego nie przebije – dodaje Lubczyński.
Jacek Wlazło, dyrektor strategiczny w Grandes Kochones, zauważa jednak, że nie każdy jest ciekawy opowieści z II wojny światowej. - Musi być jakaś historia, która się wiąże z tym pociągiem, żeby to było interesujące – podkreśla. I zauważa, że jeśli okaże się, iż pociąg nie istnieje, niepotwierdzona legenda nie da już turystom powodu do odwiedzin Wałbrzycha.
Zgadza się z nim Adam Miecznikowski, dyrektor strategii agencji Publicis. - Jeśli to będzie tylko duch tego złotego pociągu, to nic z promocji nie wyjdzie, bo nie przyjedzie tam mainstreamowy turysta – mówi Miecznikowski. Wskazuje też, że jeśli pociąg okaże się tylko legendą, miasto będzie mogło na przykład zbudować jego makietę, by pokazać, jak on mógł wyglądać.

(AMP, 09.09.2015)