Policja pod nieobecność naczelnego wyniosła laptop z redakcji
Dzień przed opisaniem w lokalnej gazecie ”Głos Naszego Błonia” tzw. sekstaśmy z udziałem burmistrza podwarszawskiego Błonia do lokalu, w którym pracuje redakcja, weszła policja i zarekwirowała komputer. - Trochę zawiedliśmy jako środowisko - uważa Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej".
Film, na którym burmistrz Błonia Zenon Reszka uprawia seks w służbowym samochodzie, redakcja ”Głosu Naszego Błonia” otrzymała pod koniec października zwykłą pocztą. – Nagranie dostali również kandydaci na burmistrzów i dwóch proboszczów – opowiada Grzegorz Stępniewski, redaktor naczelny gazety, jednocześnie radca prawny.
W środę po południu do pomieszczenia, gdzie mieści się redakcja i kancelaria, weszła policja z prokuratorskim nakazem przeszukania i skonfiskowała laptop z filmem oraz gazetą, która miała się ukazać w czwartek. – Nie było mnie w tym czasie na miejscu. Osoby, które były, poprosiły, aby zawiadomić Okręgową Izbę Radców Prawnych i pokazały postanowienie sądu o wpisie tytułu prasowego do rejestru, gdzie widnieję jako redaktor naczelny. Usłyszały, że albo oddadzą laptopa, albo policja odbierze go siłą. Poprosiły o zapieczętowanie i policjanci poszli – relacjonuje Stępniewski.
– Postaraliśmy się zainteresować sprawą większe media. ”Super Express” zareagował najszybciej i mu przekazaliśmy nagrania – tłumaczy Stępniewski. ”SE” jako pierwszy napisał wczoraj o wkroczeniu funkcjonariuszy do lokalnej gazety. Tzw. sekstaśma trafiła na jedynkę wczorajszego wydania tabloidu, zdjęcia pojawiły się również na drugiej i trzeciej stronie, a film zamieszczono na stronie Se.pl. Nagrania wideo nie zamierzał jednak zamieszczać sam ”Głos Naszego Błonia”.
O sprawie pisały wczoraj portale internetowe, tematem zainteresowały się też telewizje, m.in. Superstacja i TV Republika. ”Zaglądam na TT po kilku godzinach i jakoś nie widzę wpisów oburzonych, że prowincjonalnej gazecie zabrali laptopy z sexaferą burmistrza” - stwierdziła na Twitterze Aleksandra Jakubowska.
– To skandaliczne działanie, które może prowadzić do naruszenia dwóch tajemnic: dziennikarskiej i radcowskiej – komentuje Wojciech Czuchnowski, dziennikarz ”Gazety Wyborczej”. – Moje poważne wątpliwości budzi publikacja takiego materiału, ale oddzielam to od tego, co się stało. Można skarżyć redakcję z kilku paragrafów, ale nie można utrudniać jej pracy – tłumaczy Czuchnowski. I dodaje: – Trochę zawiedliśmy jako środowisko. Gdyby był apel ze strony redakcji z Błonia, na pewno bym zareagował.
”Głos Naszego Błonia” ukazuje się nieregularnie od 1999 roku. Dotychczas ukazało się 70 numerów. Pismo jest bezpłatne, zazwyczaj ma osiem stron. – Piszemy o tym, co nas boli – stwierdza Stępniewski.
(KOZ, 14.11.2014)
