Branża reklamowa: zmiana prawa o zamówieniach publicznych słuszna, ale to za mało
Zdaniem branży reklamowej rezygnacja z kryterium ceny nie załatwia sprawy przetargów publicznych - kwestie merytoryczne nadal są problemem. Chociaż to krok w dobrym kierunku.
Cena przestanie być wyłącznym kryterium rozstrzygania przetargów, a wykonawcy mają zatrudniać ludzi na etatach - tak przewiduje nowelizacja prawa zamówień publicznych przyjęta w piątek przez sejm. Z ustawy o zamówieniach publicznych zniknąć ma zapis stosowania kryterium najniższej ceny. Teraz bowiem kryterium ceny stosuje się głównie ze strachu przed zarzutami o niegospodarność czy korupcję. W praktyce nabywane są usługi czy towary o najniższej wartości (niezależnie od ich jakości).
Rafał Baran, CEO Grey Group Polska, uważa, że to krok w dobrym kierunku, ale potrzebne są inne, bardziej precyzyjne regulacje. - Cena to był parametr z gatunku tych, o których się nie dyskutuje, bo są jasne - mówi Baran. - Każdy urząd i urzędnik wiedzieli, jak uzasadnić wybór. Co zrobią teraz? Jakie parametry dostaną do ręki w zamian? Trochę tego się obawiam, bo nie do końca mam wiarę w to, że po drugiej stronie w urzędach będziemy mieć do czynienia z ekspertami mogącymi ocenić jakość reklamowych ofert. Po przetargach, z którymi miałem do czynienia, widzę, że wiele urzędów kompletnie nie rozumie pracy agencji reklamowych (np. domagają się złożenia ogromnych, skomplikowanych prezentacji po kilku zaledwie dniach). Dlatego obawiam się, jak np. będą oceniać kreację?
Baran wskazuje też na inny problem. - Jeżeli nie będzie jasnych zasad oceniania zawartości merytorycznej w przetargach, to tym urzędnikom, którzy postarają się dążyć do wyboru z góry upatrzonego partnera, będzie teraz łatwiej to zrobić - zauważa Baran.
Marek Gargała, CEO Publicis, dodaje, że rezygnacja z najniższej ceny jako jedynego kryterium to dobra zmiana, ale niewystarczająca. - My jako Publicis raczej przetargów publicznych unikamy - mówi Gargała. - Zmiana ustawy ułatwia zmiany na lepsze, ale ich nie gwarantuje. Przede wszystkim dlatego, że w sektorze publicznym nie ma osób z doświadczeniem marketingowym - a przynajmniej jest ich niewiele - których obecność pozwalałaby wierzyć w merytoryczne kryteria, jakimi teraz urzędnicy mają się posługiwać. W przypadku reklamy nie chodzi przecież o jakość cementu czy inne, policzalne i wymierne właściwości. Nie jestem pewien, czy np. jakość kreacji będzie rzetelnie oceniana, bo do tego trzeba wiedzy i doświadczenia, którego urzędnicy zwykle nie mają.
(AMS, 27.07.2014)










