Chcieliśmy opowiedzieć o duchu Ukrainy
Rozmowa z Dominikiem Wernerem i Pawłem Wyszomirskim, których fotokast „Rewolucja”, opowiadający o życiu na Majdanie Niepodległości w Kijowie, zdobył pierwszą nagrodę w konkursie Grand Press Photo 2014.
Wasza wyprawa na Majdan to miał być krótki wypad, a powstał z tego duży materiał.
Dominik Werner: Wyjazd zaplanowaliśmy o godz. 14, a o 23 już siedzieliśmy w samochodzie. Siłą rzeczy nie szykowaliśmy się na nic wielkiego. Ale po tym pierwszym wyjeździe nastąpiły jeszcze dwa następne.
Nagrodzony materiał to efekt pracy z tych wszystkich trzech pobytów na Majdanie?
Dominik Werner: Byliśmy raz we Lwowie i dwa razy w Kijowie. To, co złożyło się na nagrodzony fotokast, zostało zrobione w Kijowie w grudniu 2013 i styczniu 2014 roku.
Kiedy zdecydowaliście, że Majdan pokażecie nie tylko w formie pojedynczych zdjęć, ale też w fotokaście?
Dominik Werner: Jak tylko wysiedliśmy w Kijowie. Tam było tak, jakby się oglądało film i było w jego środku. Najpierw oglądaliśmy te wydarzenia w mediach, a potem poczuliśmy atmosferę rewolucji we wszystkich wymiarach.
Czy mieliście jakieś problemy podczas robienia zdjęć?
Paweł Wyszomirski: Na Ukrainie Zachodniej i Centralnej wszystko było tak zorganizowane, aby pomóc dziennikarzom. Centrum prasowe pomagało nam we wszystkim. Zawsze znalazł się ktoś do tłumaczenia, do oprowadzenia albo choćby nakarmienia dziennikarzy. Uczestnicy Majdanu rzeczywiście chcieli powiedzieć światu, co tam się dzieje. Chcieli, aby wszyscy o tym wiedzieli, nie było w ich zachowaniach żadnej skrytości. Byli świadomi roli mediów. Dodatkowo byli przyjaźnie nastawieni do dziennikarzy z Polski.
Nigdy nie czuliście zagrożenia?
Paweł Wyszomirski: Teraz Majdan kojarzy się wszystkim z brutalnymi atakami, z koktajlami Mołotowa, ale w grudniu nie było tam aż tak groźnie. Nosiliśmy kaski, baliśmy się o sprzęt, o to, że nas ktoś pobije albo rzuci w nas kamieniem, ale o życie się nie baliśmy.
Co przede wszystkim chcieliście przekazać swoim materiałem?
Dominik Werner: Chcieliśmy pomóc zrozumieć Zachodowi, za czym Majdan stoi i o co w tym wszystkim chodzi. Chcieliśmy też pokazać, jaką ci ludzie mają w sobie siłę i determinację. Chcieliśmy opowiedzieć o duchu, który się narodził na Ukrainie, który był faktycznym motorem zmian.
Wasz materiał kończy się, zanim na Majdanie zaczęły się krwawe walki. Nie macie planów, by ten materiał dokończyć?
Paweł Wyszomirski: Ja osobiście bardzo bym chciał wrócić na Ukrainę, ale jeśli nie pracuje się dla agencji prasowej, która robi tego typu newsy, to nie jest to łatwe.
Rozmawiała Agata Małkowska-Szozda
(11.05.2014)