Ruch żąda od "Gazety Polskiej" zmniejszenia nakładu i grozi konsekwencjami

Ruch SA chce, by Niezależne Wydawnictwo Polskie oddawało do dystrybucji o połowę mniej egzemplarzy "Gazety Polskiej". Grozi, że jeśli wydawca będzie przesyłał większy nakład, to za przechowywanie jego nadwyżek zapłaci. Ruch tłumaczy, że podjął taką decyzję ze względu na spadek sprzedaży tego tygodnika.

Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej", w piątek otrzymał pismo od Piotra Ludwickiego, dyrektora biura kolportażu i prenumeraty Ruchu, w którym ten napisał: "Z uwagi na spadkowy trend sprzedaży tygodnika »Gazeta Polska« i wynikający z powyższego nadmiarowy w stosunku do zapotrzebowania sieci sprzedaży poziom zwrotów, oczekujemy nakładów w wysokości 28 tys. egz. począwszy od numeru z datą wydawniczą 19 marca 2014 roku". Ewentualne koszty za składowanie nadwyżek nakładu ma ponosić wydawca.
Sakiewicz tłumaczy, że Ruch nie wywiązał się z zawartej umowy. - Nie uzasadnił swojej decyzji w żaden logiczny sposób. Argumenty, że nam spada sprzedaż, w tym momencie są bez sensu, bo ostatnie dane mówią o radykalnym wzroście sprzedaży – mówi. I dodaje: - W umowie jest zapis, że powinni z nami konsultować tego typu cięcia. Nic takiego nie zrobili, a po prostu z godziny na godzinę nakazali natychmiastowe obcięcie nakładu. To jest jakaś represja albo działanie polityczne, które nie ma żadnego uzasadnienia biznesowego - uważa Sakiewicz.
"Gazeta Polska" apeluje do swoich czytelników, by bojkotowali Ruch i kupowali tygodnik w Kolporterze, Garmondzie lub w wersji elektronicznej. Sakiewicz zapowiedział, że zawiadomi prokuraturę o przestępstwie i zgłosi sprawę do Urzędu Kontroli Konkurencji i Konsumentów.
- Informacje zawarte w piśmie wysłanym do Tomasza Sakiewicza są podyktowane troską o to, by "Gazeta Polska" była w kioskach - tłumaczy Izabela Cicha-Berenda, rzecznik prasowy Ruch SA. - Piotr Ludwicki ma rację, że to nie spadek czytelnictwa, a rozbieżność między liczbą egzemplarzy, które są dostarczane do kiosków, a ich sprzedażą powoduje, że koszty dla Ruchu się zwiększają. To jest czysto biznesowa rozmowa, próba znalezienia kompromisu i wspólnego rozwiązania. Dlatego też nie rozumiem, dlaczego "Gazeta Polska" tak ostro zareagowała. Są prowadzone rozmowy i mam nadzieję, że pan Tomasz Sakiewicz wróci do stołu i gazety dalej będą dostępne w kioskach - mówi Izabela Cicha-Berenda.
Zbigniew Benbenek, przewodniczący rady nadzorczej i główny akcjonariusz ZPR SA, przyznaje, że zbyt duże zwroty mogą być problemem dla dystrybutora. - Jeżeli na przykład gazeta sprzedaje się tylko w 20 proc. nakładu, to wożenie jej jest nieopłacalne – mówi Benbenek.
Tomasz Sakiewicz przyznaje, że dziewiąty numer "Gazety Polskiej" miał nieco ponad 50 proc. zwrotów. Poprzednie więcej.
Krzysztof Komar, prezes Motor-Presse Polska, uważa, że kolporter powinien takie sprawy uzgadniać z wydawcami z odpowiednim wyprzedzeniem. - Wydawca ma umowy z drukarnią na nakład, zamówiony papier i w ten sposób Ruch naraża wydawcę na koszty - podkreśla Komar.
- Wydawca najlepiej się orientuje, czy na przykład za kilka tygodni sprzedaży będzie rosła. Wobec tego strony muszą usiąść i porozmawiać - mówi Maciej Hoffman, dyrektor generalny Izby Wydawców Prasy.
Średnia sprzedaż ogółem "Gazety Polskiej" w ub.r. wyniosła 55 235 egz. i była o 15,57 proc. niższa niż rok wcześniej (Dane: ZKDP).  

(DR, 17.03.2014)