AWR Wprost i Król zapłacą córce Cimoszewicza 50 tys. dolarów
Marek Król, były właściciel "Wprost" i AWR Wprost, wydawca tygodnika "Wprost", mają zapłacić solidarnie 50 tys. dolarów Małgorzacie Cimoszewicz-Harlan, córce byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza – uznał wczoraj warszawski Sąd Apelacyjny. Cimoszewicz-Harlan domagała się od wydawcy 5 mln dolarów. Marek Król: - To absurdalny wyrok.
Małgorzata Cimoszewicz-Harlan i jej mąż Russel Harlan poczuli się dotknięci artykułem opublikowanym w 2005 roku w tygodniku "Wprost". Według pisma małżonkowie mieli się dopuścić nadużyć przy zakupie akcji PKN Orlen. Cimoszewicz-Harlan złożyła w tej sprawie pozew do sądu hrabstwa Cook w stanie Illinois w Stanach Zjednoczonych. Sąd przyznał im rację i nakazał wydawcy "Wprost" wypłatę 5 mln dolarów zadośćuczynienia na ich rzecz.
Polskie sądy, okręgowy i apelacyjny, nie zgodziły się z tym wyrokiem. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który nie przyjął wniosku o wypłatę 4 mln zł "odszkodowania karnego", bo tego przepisu nie ma w polskim prawie. Polecił jednak sądowi apelacyjnemu zająć się wnioskiem o zadośćuczynienie w wys. 50 tys. dolarów dla Małgorzaty Cimoszewicz-Harlan.
Wczoraj warszawski Sąd Apelacyjny nakazał wydawnictwu AWR Wprost oraz jego byłemu właścicielowi Markowi Królowi wypłacić solidarnie 50 tys. dolarów, czyli ok. 160 tys. zł, a nie 745 tys. dolarów, których domagała się córka Cimoszewicza. Sąd uznał kwotę 745 tys. dolarów za wygórowane zadośćuczynienie naruszenia dóbr osobistych w polskich publikacjach prasowych.
- Jestem zadowolony z wyroku. Zasądzona kwota nie zachwieje finansami wydawnictwa. Dla spółki to korzystny wyrok, bo inwestorzy ciągle nas pytali o ciążący na nas wyrok w wysokości 5 mln dolarów. Teraz jesteśmy wolni od tego ciężaru – mówi Michał M. Lisiecki, prezes Platformy Mediowej Point Group, właściciel tygodnika "Wprost".
Solidarny podział w wypłacie zadośćuczynienia oznacza, że Małgorzata Cimoszewicz-Harlan może domagać się tej kwoty zarówno od obecnego właściciela AWR Wprost, jak i od byłego właściciela Marka Króla. Lisiecki nie porozumiał się jeszcze w tej sprawie z Królem.
- To absurdalny wyrok, ale będę musiał zapłacić 25 tys. dolarów. Egzekucja postępuje od jutra. Być może złożę wniosek o kasację do Sądu Najwyższego, ale to i tak nie wstrzyma jej wykonania – mówi Król.
Adwokat Jerzy Naumann nie jest zaskoczony wyrokiem: - 160 tys. zł to nie jest kwota, która spowoduje upadek wydawnictwa. Jeśli sąd uznał, że doszło do głębokiego naruszenia dóbr osobistych, to wyrok jest sprawiedliwy.
(MW, 13.02.2014)
