Rynek inny, zima w telewizji jak dawniej

Mimo strat poniesionych jesienią duże telewizje nie zamierzają skracać okresu zimowych powtórek.
Łączny udział czterech dużych stacji w rynku telewizyjnym spadł tej jesieni poniżej 50 proc. – jesienią ub.r. kontrolowały jeszcze ponad połowę rynku. Liderem mijającego sezonu był TVN, drugie miejsce w decydującej o przychodach reklamowych grupie komercyjnej zajął Polsat, a za nim były TVP 1 i TVP 2. – Największymi wygranymi tej jesieni są kanały tematyczne, zwłaszcza te na multipleksach – ocenia Krzysztof Szumski, media buying manager w domu mediowym ZenithOptimedia. Spore wzrosty udziałów zanotowała zarówno grupa mniejszych stacji naziemnej telewizji cyfrowej, jak i peleton kanałów satelitarnych. – Duże telewizje nie pokazały oszałamiających nowości, dobre wyniki oglądalności miały głównie pozycje już znane – ocenia Szumski.
W TVN sprawdziły się np. kontynuacje programów „Masterchef” i „Mam talent” (najpopularniejsze odcinki przyciągały ponad 3,5 mln widzów). Najlepszym show Polsatu pozostał „Tylko muzyka. Must be the Music”, Dwójkę ciągnęły seriale „M jak miłość”, „Na dobre i na złe” i „Barwy szczęścia”; Jedynkę – „Ojciec Mateusz” i mecze piłki nożnej. Mimo okazjonalnych hitów oglądalności TVP 1 w grupie komercyjnej był dopiero czwarty. – Telewizja publiczna z zasady adresowana jest nie do wąskiej grupy 16–49, tylko do ogółu widowni – zaznacza dyrektor TVP 1 Piotr Radziszewski. – Poza tym misja zobowiązuje nas do nadawania programów, które, choć są wartościowe, nie przyciągają przed telewizory tłumów – dodaje.
Z nowości Polsatowi najlepiej wyszedł serial „To nie koniec świata” (średnio ok. 2 mln widzów po dwóch odcinkach), natomiast słabo oglądał się reality show „Fat Killers” (skończył sezon z 890 tys. widzów). Jedyna nowość TVN:
telenowela w stylu docusoap „Wawa non stop” nie podbiła widowni (od 2 do 24 września: średnio 990 tys. widzów). Słabo wystartował też codzienny infotainment Jedynki „Świat się kręci” – po pięciu tygodniach dobił do średniej 920 tys. widzów. Kameralny rozrywkowy program „I kto to mówi?” miał w Dwójce ok. 600 tys. widzów po trzech odcinkach.
Co teraz, gdy część nowości zakończyła się w dużych stacjach już w listopadzie, a reszta wygaśnie w grudniu? – Zimą wszędzie będą powtórki. Pytanie, kto da lepsze – stwierdza Piotr Radziszewski.
Ta strategia sprawdzała się w czasach, gdy nie było cyfrowej telewizji naziemnej i tak bogatej oferty kanałów tematycznych. – Małe stacje poczynają sobie coraz śmielej z programmingiem. Nie muszą wydawać dużych pieniędzy na znaczące w ich skali zwiększenie ratingów – zauważa Marek Racławski, szef departamentu tv w Lowe Media. Jego zdaniem tzw. wielka czwórka nie powinna oddawać pola i zbyt długo zimować na powtórkach. – Z nowymi ramówkami warto ruszyć już w lutym – przytakuje Krzysztof Szumski.
– Na razie nie komentujemy – ucina pytanie o ramówkę przedwiośnia Maciej Stec, członek zarządu Telewizji Polsat.
– W 2014 roku nie planujemy wcześniejszego startu ramówki wiosennej. Marzec to optymalny termin, wtedy zaczyna się poważny sezon reklamowy – oświadcza Bogdan Czaja, wicedyrektor programowy TVN. Zastrzega jednak, że decyzja nie jest ostateczna.
TVP do wcześniejszego wprowadzania wiosennych ramówek nie kwapi się głównie z powodu transmisji zimowych igrzysk w Soczi, które skończą się dopiero w ostatni weekend lutego.
(RUT, 29.12.2013)
