Rynek czasopism naukowych musi się zmienić
Opinia noblisty Randy Schekmana o bojkocie pism naukowych staje się barwnym elementem dyskusji o rynku czasopism naukowych.
W świecie nauki najbardziej istotne, z punktu widzenia naukowców, są tzw. czasopisma punktowane, wśród których są zarówno periodyki zamknięte – w prenumeracie („Nature” czy „Science”), jak i dostępne bezpłatnie dla wszystkich. W tej drugiej grupie nie brakuje czasopism prestiżowych: „Plos One”, „Plos Biology” „Plos Medicine”. Publikowane w nich artykuły również są recenzowane.
Otwarty dostęp do publikacji naukowych uzasadniany jest tym, że to, co jest finansowane z pieniędzy podatników, czyli badania naukowe i ich wyniki, powinno być dla tychże podatników dostępne bez dodatkowych opłat. Tę ideę mocno forsuje Komisja Europejska, która w startującym właśnie programie ramowym Horyzont2020, wprowadziła obowiązek publikowania w otwartym dostępie materiałów badaczy korzystających z funduszy tego programu. Komisja Europejska dopuszcza realizację tego obowiązku zarówno poprzez publikowanie w otwartych czasopismach, jak i umieszczanie publikacji w otwartych repozytoriach.
Dyskurs dotyczący rynku czasopism naukowych nabiera barw. Czołowe czasopisma w dystrybucji zamkniętej od wielu lat otrzymywały od najbogatszych światowych uczelni znaczące kwoty tytułem prenumeraty. Kiedy w ubiegłym roku Harvard University podejmował decyzję o ograniczeniu kosztów prenumeraty, przytaczano kwoty sięgające nawet 40 tys. dolarów za roczną prenumeratę najdroższych tytułów. Nie jest więc zaskoczeniem, że niektórzy wydawcy próbują wykazać słabość czasopism otwartych. Kilka tygodni temu magazyn „Sience” dokonał prowokacji dziennikarskiej, wysyłając bzdurny artykuł naukowy do około 200 czasopism otwartych na świecie. Większość z nich zrecenzowała go pozytywnie i przyjęła do publikacji. Co ciekawe, eksperyment dotyczył tylko czasopism otwartych, a rzetelność pozostałych pism nie została przetestowana, co składnia do ostrożności interpretacji jego wyników. „Science” kilka lat wcześniej sam padł ofiarą podobnej prowokacji.
Dlatego opinia noblisty Randy Schekmana o bojkocie pism naukowych staje się barwnym elementem dyskusji, szczególnie że jest on redaktorem naczelnym bezpłatnego czasopisma naukowego „eLife”. Argumentuje on, że uznawane za najbardziej prestiżowe “Nature”, “Cell” i “Science” wypaczają proces naukowy, bo skłaniają naukowców do zajmowania się modnymi obszarami nauki. Krytykuje je też za sztuczne, jego zdaniem restrykcje dotyczące liczby przyjmowanych artykułów, porównując to do produkowania limitowanych kolekcji torebek.
Głos Schekmana to kolejny mocny cios zadany skostniałemu już modelowi rynku czasopism naukowych, który zdaniem wielu ekspertów nie nadąża za potrzebami społeczeństwa informacyjnego i za potrzebami samych naukowców, dla których jednym z warunków postępu w badaniach jest szybki obieg informacji i łatwy dostęp do wiedzy.
W Polsce istnieje ponad 2000 czasopism naukowych, których znaczna część jest otwarta. W samej tylko Bibliotece Nauki, prowadzonej przez Centrum Otwartej Nauki ICM Uniwersytetu Warszawskiego dostępnych jest 271 czasopism.
(13.12.2013)