Kwestionariusz fotoreportera
Być fotoreporterem znaczy... Teraz już nie wiem. To słowo ostatnio zmieniło swoje znaczenie. Pewnie pracować w jakieś redakcji czy agencji i często fotografować ważne wydarzenia, albo dokumentować toczące się dookoła życie. I publikować - kiedyś w prasie, dziś w sieci. Ale na pewno: mieć coś do powiedzenia i umieć to zrobić obrazem.
Naciskając spust migawki... No właśnie - ten nieszczęsny spust. Najlepiej, jakby go nie było, a wybór kadru dokonywał się jakoś automatycznie w zupełnie inny sposób. Wtedy nie musiałbym się przyznawać, że naciskam go, gdy mnie coś w charakterystyczny sposób ukłuje pod czwartym czy piątym żebrem.
Moje najlepsze zdjęcie... Takie zdjęcia dzielą się na dwie grupy: te zrobione i te, które dopiero zrobię. Chciałbym, aby było w tej drugiej grupie. Na zdjęcia z pierwszej grupy nie mogę już patrzeć.
Gdy widzę piękne zdjęcie innego autora... Nie lubię pięknych zdjęć. Gdy widzę takie piękne, idealne obrazy, podejrzewam, że nie są szczere.
Brzydota... Rozumiana potocznie bardziej mnie przyciąga, zapowiada coś interesującego i niejednoznacznego.
Wystawy... Niech będą. Są często podziękowaniem dla bohaterów zdjęć, podsumowaniem długo realizowanego tematu. W ostatnich latach stanowią jedną z niewielu możliwości prezentowania dłuższej fotograficznej narracji. Jednak bardziej od wystaw wolę książki. Elektroniczne i na papierze. Koszt ich wykonania w porównaniu do dobrze zrobionej wystawy jest podobny, a czas życia prawie nieskończony. Taka książka jest też świetnym portfolio czy prezentem.
Najlepiej wspominam... Już trochę dopadają mnie wspomnienia, ale staram się wspominać tylko ostatni zestaw zdjęć, o którym myślę, że da się go oglądać.
Najgorzej wspominam... Wszystkie sytuacje, które spowodowały, że nie zabrałem się za jakiś ważny dla mnie temat. Albo taki, który przedwcześnie skończyłem.
Największy stres miałem... Mam zawsze na początku realizacji nowego tematu, gdy nie wiem, czy cokolwiek sfotografuję. Stres ustępuje po kilku dniach, by powrócić pod koniec zdjęć, gdy nie mam pewności, czy zrobiłem coś wartościowego.
Chciałbym sfotografować... Wszystko, co wydaje mi się ważne i o czym da się opowiedzieć obrazem.
Mówienie o fotografii... Pomaga odczytać ją przez innych, ale zbyt często, szczególnie w obecnych czasach, zastępuje obraz.
Nie miałem ze sobą aparatu... To chyba polega bardziej na tym, że aparat może i miałem, ale go nie użyłem. Bardziej pamiętam sytuacje, gdy jeszcze rejestrowało się obraz na filmach. Wtedy często zdarzało się, że był aparat, ale nie było filmu. Albo się skończył i trzeba było go szybko zwinąć. Staram się o tych sytuacjach nie myśleć.
Pieniądze z fotografii... są niewielkie, ale jeśli pozwalają na przeżycie, to są wystarczające.
Gdybym nie był fotoreporterem... Są zajęcia, które pozwalają na podobną samorealizację. Gdybym kiedyś nie podjął pracy w tym zawodzie, teraz pewnie byłbym bezrobotnym, potrafiącym obsługiwać jakieś archaiczne urządzenia techniczne, w najlepszym wypadku kustoszem w muzeum z takimi urządzeniami.
(23.09.2013)