Plusy tygodnika "7 Dni Puls Tygodnia"
Nie lada wyzwania podjęli się wydawcy i redaktorzy nowego tygodnika "7 Dni Puls Tygodnia" - przeglądu prasy krajowej i zagranicznej.
Po pierwsze – położyć rękę na pulsie... łatwo powiedzieć. W dzisiejszym świecie, w globalnej wiosce ten puls bije, pulsuje, wali jak oszalały w tak różnych miejscach, że zamknięcie go w formie gazetowej, wydanie w tygodniowej pigułce wydaje się być zadaniem karkołomnym.
Po drugie – wszyscy, którzy czytają (jeszcze) prasę papierową i obserwują co się tam dzieje, wiedzą, że „7 Dni Puls Tygodnia” chce zająć kawałek rynku prasowego, rozepchnąć się kosztem podobnego tytułu, który od lat ma mocną pozycję, stałych czytelników i dobra opinię. Czy to się udało już w pierwszym numerze? Niezupełnie.
Na początek co się udało. Gdybym miał ocenić okładki ostatniej „Angory” i "7 Dni Puls Tygodnia", to wybrałbym tę drugą z walecznym Piotrem Dudą od rozkosznie uśmiechniętego Adama Hoffmana. Wyczyny jednego z liderów PIS-u to temat przeznaczony raczej dla tabloidów, warszawska akcja przywódcy „Solidarności” to coś nowego w na polskiej scenie politycznej.
Szata graficzna nowego tygodnika – lekka i przejrzysta, jest niewątpliwą jego zaletą, czymś co może zaciekawić i przyciągnąć do pierwszych numerów.
Wydaje mi się, że udało się także nowemu tygodnikowi bardziej wsłuchać w puls życia społecznego kraju, choćby dlatego, że bardziej przyłożył ucho do rozgłośni radiowych, pooglądał telewizje i portale.
Trzeci plus – to za opinie i komentarze, zarówno te własne jak i cytowane z innych mediów. Są różne, urozmaicone, nawet skrajne.
Trudno się generalnie wypowiadać o atrakcyjności tekstów. Zależy co kogo interesuje. Mnie np. zdumiała filozofia kibca-mecenasa Wąsowskiego.
(17.09.2013)