Dział: OPINIE

Dodano: Sierpień 07, 2013

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Outsourcing mózgu w outdoorze

Zapewne niesłychanie trendy, jazzy i w dobrym tonie jest mówić o branży komunikacyjnej źle. Jakaż to ona pusta, nadęta, zmanierowana, bez korzeni kulturowych. Chciałoby się czasem spróbować innych tonów i rzec: już dość, to głupia klisza, nie generalizujmy. Chciałoby się użyć innej narracji, odejść od modnego schematu – tymczasem rzeczywistość skrzeczy, ograniczając szansę zmiany. Sami się podkładamy, nie przymierzając jak dzieci.

Ale co, ale gdzie tym razem? Ano w Warszawie, jakżeby inaczej, na rogu Kasprzaka i Bema. Sekwencja wydarzeń przedstawia się mniej więcej tak. W połowie lat 70. na ścianie szczytowej zabytkowej kamienicy przy Bema 81 powstaje mural reklamujący Powszechną Kasę Oszczędności, czyli swojskie PKO. Warto zaznaczyć, że po tę formę komunikacji sięga się wówczas w Warszawie dość chętnie – szczególnie na Pradze i Woli. Od jakichś dwu lat mural jest przysłonięty zieloną siatką, budzącą pewne nadzieje na renowację. Pod koniec maja 2013 r. obraz zostaje zamalowany. Po chwili pojawia się nowy, promujący... murale jako element oferty outdoorowej pewnej agencji reklamowej.
 
Ostańce
O muralu przy Bema, skatalogowanym pod numerem 11, pisze Muzeum Sztuki Nowoczesnej w wydawnictwie towarzyszącym wystawie „Warszawa w Budowie 4 – Miasto na Sprzedaż”. PKO, Bema 81. Mural Powszechnej Kasy Oszczędności widoczny od ul. Kasprzaka i z wysokości  pobliskich torów kolejowych. Jego grafika i slogan są dziś trudne do  rozszyfrowania, tym bardziej, że ściana od kilku lat powleczona jest zieloną siatką  zabezpieczającą odpadający tynk.  
Do dziś przetrwało wiele murali na drugim brzegu, gorszy los spotkał realizacje wolskie – w tym tę przy Bema. O ile zawsze trudno pogodzić się z odchodzeniem w przeszłość muralowych świadków historii wskutek rozpadu materii, przekształceń własnościowych, to dewastacja popełniona rękami firmy reklamowej, która w swej outdoorowej ofercie promuje formę muralu – przeraża, zakrawając na ponury żart historii.
 
 
Cud niepamięci
Firma, która uczestniczyła w barbarzyństwie, podobno zdawała sobie sprawę, że zamalowanie muralu może być przyczyną kryzysu. Wiedzieli zatem, że kruchy lód i że źle się bawią. Czyli: nieważne, jak o nas mówią, byleby mówili. Niech mówią? No to powiedzmy pełnym głosem.
Niszczenie jakichkolwiek form artystycznej ekspresji wiąże się zawsze z ryzykiem zarzutu barbarzyństwa. To działanie, które natychmiast przywołuje najgorsze skojarzenia: palenie książek, niszczenie „niesłusznych ideowo” wytworów artystycznych, wyburzanie niepasujących do nowych czasów kwartałów miast. To wszystko już było, a brak zrozumienia i szacunku wobec własnej dziedziny działań zakrawa na amnezję kulturową. Trudno zgadnąć, czy bracia outdoorowcy liczyli się z takim zagrożeniem, czy też działali w cudownej aurze ochronnej głupoty. Reklamowanie swych usług niszczeniem form o zbliżonym charakterze trudno nazwać inaczej niż brakiem wyobraźni – to w wersji light, a outsourcingiem mózgu w wariancie full flavour.
 
Ciekawe dla ciekawych świata
Mural jako kanał komunikacji społecznej, w której skład wchodzi przecież i reklama zewnętrzna, ma wspaniałą tradycję – przede wszystkim w USA i na Wyspach. Mural to jednak coś więcej niż „to, co malowane na murze”. Sposób i okoliczności, w jakich peerelowscy decydenci (czy to w ówczesnym świecie polityki, czy to ściśle powiązanej z nią gospodarki) sięgali po tę formę wyrazu w specyficznych warunkach centralizmu demokratycznego i nie mniej centralnego planowania gospodarczego –  to zagadnienia po prostu ciekawe. Wydawałyby się interesujące poznawczo dla kogoś, komu bliska jest teoria i praktyka komunikacji społecznej. Mogłyby być przedmiotem ciekawej refleksji badawczej, naukowej. Pewnie już nie będą.  
 
Good looking, no thinking
Świeżutki, całkiem niebrzydki, z ładnym liternictwem (lata 60!!!) mural autoteliczny wyrychtowano nam na Bema. Jednak dobry wygląd to kiepski argument na zamknięcie dyskusji. Jest jeszcze responsible thinking, do którego autorów głupiego zniszczenia wypada bez większych nadziei zachęcić. A Skoro o Bemie, patronie tej nieszczęśliwej, zdegradowanej arterii wolskiej.... Nie, bez przesady – Norwida daruję, ale trawestacją Piłsudskiego bezlitośnie zajadę: kto nie szanuje swej przeszłości, nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do nowego biznesu.
 
Kto nie szanuje swej przeszłości,  nie ma prawa do nowego biznesu (fot. Piotr Wosik)
Kto nie szanuje swojej przeszłości, nie ma prawa do nowego biznesu (fot. Piotr Wosik)
 
Optymistyczniej na koniec
A mogło być inaczej. Ta sama firma, która zniszczyła mural przy Bema, podpisała się pod ściennym malowidłem przy Wolskiej 67. Można dyskutować o walorach artystycznych kompozycji z zielono-żółtym pociągiem Kolei Mazowieckich w roli głównej, dość rzec w każdym razie, że ożywia ono ponurą przestrzeń szarej i biednej ulicy. Istotniejsze jest to, że nowe malowidło powstało na niezagospodarowanej ścianie szczytowej wolskiej ruiny, podczas gdy przeciwległa ściana nosi jeszcze wyraźne ślady... starego muralu (również PKO!), który ocalał, czekając na lepsze czasy pod sezonowo zmienianą, billboardową ofertą promocyjną Auchan. Można? Można.
A można by było jeszcze lepiej. Czy nobliwy bank, szczycący się wieloletnią tradycją, znany ze swych aspiracji kulturotwórczych, nie mógłby wraz z formą specjalizującą się reklamie zewnętrznej być mecenasem renowacji warszawskich murali? A może dołączyłaby Unitra (istnieje do dziś!), Społem, Lotto? Jakie jest ryzyko – wizerunkowe, biznesowe? Bodaj żadne. Zresztą chyba mniejsze, niż w przypadku promowania swych usług destrukcją, uderzającą wizerunkowo także i w PKO czy inne instytucje znane z dawnych murali. Kto nie riskujet, szampanskowo nie piot.
 
Kompozycja z zielono-żółtym pociągiem Kolei  Mazowieckich ożywia ponurą przestrzeń  ulicy Wolskiej. Na przeciwległej ścianie – zachowany mural PKO (fot. Piotr Wosik)
Kompozycja z zielono-żółtym pociągiem Kolei Mazowieckich ożywia ponurą przestrzeń ulicy Wolskiej. Na przeciwległej ścianie zachowany mural PKO (fot. Piotr Wosik)

 

(07.08.2013)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.