Nie dziwi mnie, że sprzedaż „Harper's Bazaar” zmalała
Sprzedaż drugiego numeru miesięcznika o modzie „Harper's Bazaar”, która wyniosła 42 tysiące egzemplarzy, przy nakładzie 100 tysięcy egzemplarzy, to niezły wynik.
Nie dziwi mnie, że w stosunku do pierwszego numeru zmalała ona o 18 tysięcy egzemplarzy, gdyż sprzedaż debiutującego tytułu zwykle jest wyższa. Trzeba jednak pamiętać, że wyższe są też nakłady i zwroty. Wynik „Harper's Bazaar” to niewiele mniej niż sprzedaż miesięczników „Elle” czy „In Style”, które są tańsze i nie prezentują tak luksusowej mody. Wydawca świadomie postawił na najwyższą w segmencie cenę. Przypuszczam, że zadowoli go sprzedaż 30-40 tysięcy egzemplarzy, przy nakładzie około 60 tys. egzemplarzy. Opłacalność przedsięwzięcia w dużym stopniu zależy od umowy licencyjnej, a jej treści nie znamy. Dotychczas sprzedaż pisma wspierała kampania telewizyjna. Otwarte pozostaje więc pytanie, czy bez wsparcia reklamowego „Harper's Bazaar” będzie potrafił zachęcić reklamodawców do kupna powierzchni reklamowej.
(09.07.2013)