Muzyk chciał na siebie zwrócić uwagę
Byliśmy kompletnie zaskoczeni. Andrzej Żuromski po programie przyznał, że nic nie powiedział, bo wiedział, że byśmy mu na to nie pozwolili. Wyczekiwał do końca. Widać było, że jest trochę podenerwowany. Nagle coś wyciągnął. Miał bluzę, na której na drogowym znaku zakazu przekreślone były kajdanki. Początkowo myślałem, że chce ten napis zniszczyć czy zamazać, ale jak się pojawiły płomienie, widziałem, że to nie są żarty. Próbowałem ugasić, on mnie odpychał. Do pewnego momentu nad wszystkim panował. Problem pojawił się w momencie, kiedy nie mógł suwaka na bluzie pociągnąć w dół. Suwak się stopił. W pewnym momencie nie był w stanie zdjąć bluzy. Potem powiedział, że miał wszystko przemyślane i przygotowane. Ale chyba nikt nie jest w stanie przygotować się na podpalenie bluzy na sobie.
Andrzej Żuromski od sześciu lat walczy o sprawiedliwość. Powoli ma dość. Zrobił to, żeby zwrócić uwagę na siebie i na problem, przede wszystkim pomówień. Jedynym dowodem jest pomówienie świadka koronnego, który mówi, że słyszał, że Żuromski sprzedawał narkotyki.
”Żurom” jest specyficznym bohaterem naszego programu. To trochę człowiek z showbiznesu, który wie, jak na siebie zwrócić uwagę. Tylko podkreślałbym, że zrobił to nie jako artysta, ale jako osoba, która od sześciu lat walczy o sprawiedliwość i ma już powoli dosyć.
Trochę się obawiam, że coraz więcej osób będzie chciało na siebie zwrócić uwagę w podobny sposób. Dla nas to nowa sytuacja i zagwostka.
(11.03.2013)