Postrach PR-owców
Starszy dyżurant opowiada, jak zbiera swoje historyjki i na co liczy, prowadząc profil "Press" na Facebooku.
Artur Małek, NaFejsie.pl: Podobno branża PR boi się waszego fan page, a konkretnie pojawienia się na nim. Jak cel ma ten fan page, co chcecie osiągnąć?
Elżbieta Rutkowska, "Press": Nic nie wiem, żeby się nas bali. Dobrze, że są, czytają i dyskutują. Staram się opisywać sytuacje, a nie poszczególnych PR-owców czy dziennikarzy. Każdy może popełnić błąd, więc nie ma co się natrząsać i wytykać palcami. Po cichu liczę, że ten i ów przy następnej okazji pomyśli dwa razy, a w śmielszych marzeniach - że wyśmiana praktyka w końcu zniknie z mediów.
Motorem waszej strony są historie i spięcia na linii dziennikarz/PR-owiec. Zabawne, pouczające i (ponieważ opowiadacie o własnych przygodach) zawsze z atutem autentyczności (choć trafiają się też sucharki ;) Jak zbieracie historie?
Zbieram te historyjki chałupniczo, opierając się na własnych doświadczeniach i na tym, co przydarza się kolegom. Fan page rozkręcił się już na tyle, że czasami dziennikarze z innych redakcji też dzielą się z nami swoimi spostrzeżeniami czy kuriozalnymi e-mailami. Generalnie nie ma w tym nic z systemu – raczej radosna twórczość.
Najzabawniejsze w „Z życia newsroomu” i „Z cyklu PR” jest to, że wszystkie opowieści są prawdziwe. Najlepsze scenki przychodzą same, trzeba tylko nadstawić ucha. Gdybym miała to wszystko wymyślać… To byłby koszmar. Zresztą w wirze codziennej pracy i tak nikt nie miałby czasu na odgrywanie ról „pod Facebooka”. A że dla kogoś to czasem suchary? Widać życie się powtarza.
Wymieniłaś już kilka piguł tematycznych, wokół których budujecie posty na stronie, czyli: „Z życia newsroomu”, „Z cyklu PR” i „Dzień dobry”. Czy możesz je krótko opisać? Czy są jeszcze inne cykle/tematy?
Najstarszym cyklem jest „Z życia newsroomu”. Zaczęło się parę lat temu od wrzuconej na próbę scenki, którą podpatrzyłam na korytarzu. Wpis się spodobał, więc od tamtej pory przez Facebooka przewinęli się wszyscy nasi dziennikarze, redaktorzy, korektorzy i researcherzy. Przez pewien czas funkcjonowała też rubryka „Przychodzi redaktor do newsroomu” - aż redaktorzy przestali wychodzić ze swojego pokoju, zwanego pieczarą. Jednym z pierwszych bohaterów cyklu „Telefon” był pan, który zatelefonował z pytaniem „Gdzie się dodzwoniłem?”. Padła odpowiedź, że do redakcji „Press”. – „Ale to dziennik telewizyjny?”
Największe powodzenie mają anegdoty „Z cyklu PR” – pewnie dlatego, że między dziennikarzami a PR-owcami tak iskrzy. Jest też, ostatnio trochę zaniedbany „Kącik”, w którym gościnnie występują nasi korespondenci podrzucający różne kwiatki z sieci – przede wszystkim Winston.
Macie 23 tys. fanów, jest potencjał. Jakie plany rozwoju fp?
Liczbowych poprzeczek już sobie nie stawiamy. 20-tysięcznego fana uczciliśmy w redakcji tortem (zdjęcia trafiły oczywiście na fan page). Nikt nie wierzył, że może nas obserwować tyle osób – w końcu „Press” to pismo branżowe, a nie mainstream. Z tej okazji dyżurant (czyli ja) sam się awansował na starszego dyżuranta. Nazwa wzięła się stąd, że kiedyś ktoś zgryźliwie skomentował, iż wpisy robi „pewnie jakiś dyżurant-maturzysta”. I tak zostało. Co do planów, to chcielibyśmy dopracować się na Facebooku lepszej komunikacji z czytelnikami „Pressu” i „Presserwisu”.
A co to znaczy „lepszej komunikacji”? Obecna kuleje?
Chodzi o proporcje między żartami a poważniejszą dyskusją. Zdrowa szczypta tej ostatniej dodaje Facebookowi smaku.
Na jakiej treści/konkursie/zdarzeniu przybyło Wam najwięcej fanów?
Do eksplozji doszło w czasie Euro 2012, gdy umieściliśmy zdjęcie z radziecką flagą, którą w „Wiadomościach” zilustrowano materiał o Rosji. Nagle przybyło nam kilkuset fanów, podczas gdy normą jest kilku, w najlepszych dniach – kilkunastu. Sprawa flagi natychmiast stała się głośna, temat podchwyciły inne media, duże portale.
Konkursy robimy rzadko, bo nie chodzi nam o „kupowanie” fanów. Najczęściej łączą się z jakąś dyskusją. Np. przed premierą naszej książki „101 reklam, które musisz znać” pytaliśmy o kampanie, które ludziom utkwiły w pamięci – i autorki książki skrupulatnie analizowały potem odpowiedzi internautów.
Jakieś złote rady dla osób prowadzących fan page mediów - gazet, radia, TV?
Na Facebooku jestem amatorem - co oznacza, że lubię to robić. I to chyba najlepsza rada, jaką mogę dać innym prowadzącym fan page.
Wywiad pochodzi z serwisu NaFejsie.pl
(27.02.2013)