W Polsce mój projekt przeszedł niezauważony
Rozmowa z Iloną Szwarc, zdobywczynią trzeciego miejsca w konkursie Word Press Photo 2013 w kategorii Ludzie (zdjęcie pojedyńcze)
Portret Kayli z lalką pochodzi z cyklu American Girls. Skąd pomysł na ten projekt?
Przeprowadziłam się do Nowego Jorku w 2008 roku i szukałam tematu, który by mnie poruszył. Moją uwagę przykuły dziewczynki, które chodzą z lalkami wyglądającymi tak samo, jak ich właścicielki. Są podobnie ubrane, mają podobne fryzury. Zabawki takie są drogie, ale każda dziewczynka chce je mieć. Te lalki nazywają się właśnie American Girls. I pomyślałam, że to fenomen kulturowy, jakiego nie znam. Że te lalki obrazują to, czym są te ośmio-, dziewięcioletnie dziewczynki w Stanach.
I jeździła Pani po całych Stanach Zjednoczonych?
Zaczęłam od Nowego Jorku i okolic, ale przekonałam się, że naprawdę wszystkie dziewczynki albo mają takie lalki, albo o nich marzą. Chciałam więc zobaczyć, jak to wygląda gdzieś indziej – zjeździłam wschodnie i zachodnie wybrzeże oraz Teksas. Robiłam zdjęcia i obserwowałam, jakie są podobieństwa, a jakie różnice w zależności od środowiska, w jakim mieszkają. Patrzyłam też z bliska, jak żyje amerykańska rodzina, jak wyglądają dziewczęce pokoje.
Jest Pani na stałe związana z jakąś agencją?
Nie, ale od roku współpracuję blisko z agencją Redux Pictures, która reprezentuje mój projekt. To świetni ludzie i chciałabym z nimi pracować. Koncentruję się w tej chwili na tym, żeby znaleźć w Nowym Jorku galerię, która wystawi cały cykl, i wydać książkę. American Girls wystawiałam już w różnych miastach w Stanach, we Francji, w Niemczech, w Wielkiej Brytanii, we Włoszech, w Hiszpanii, nawet w Chinach – w Polsce przeszło to niezauważone.
Prace z tego projektu publikowały m.in. „Time”, „The Sunday Times Magazine”, „The Telegraph Magazine”. Zabiega Pani o zlecenia z redakcji prasowych?
Przede wszystkim koncentruję się na sztuce, na zdjęciach portretowych, i to, co się wydarza w mediach, w magazynach, jest trochę obok moich głównych zainteresowań. Uważam, że jest ograniczona liczba zleceń, które mogę dostać. Magazyny mają moje portfolio, znają moje zdjęcia i zgłaszają się, jeśli wiedzą, że zlecenie będzie dla mnie ciekawe i ja mogę zrobić je lepiej niż ktoś inny.
Rozmawiała Natalia Syrzycka-Mlicka
Fot. Matthew Leifheit
(15.02.2013)