Będzie śledztwo w sprawie antysemickich wpisów na portalach
Sąd nakazał warszawskiej prokuraturze śledztwo w sprawie publicznego znieważania osób z powodu przynależności narodowej czy rasowej przez antysemickie wpisy na kilku portalach. Wnosił o to minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uwzględnił w piątek zażalenie pełnomocnika ministra, mecenasa Romana Giertycha. Sąd uznał, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie musi wszcząć śledztwo w sprawie publicznego znieważania grupy ludności albo danej osoby z powodu jej przynależności m.in. narodowej, etnicznej i rasowej. Art. 257 Kodeksu karnego przewiduje za to do trzech lat pozbawienia wolności.
Wcześniej prokuratura umorzyła śledztwo, które prowadziła w sprawie pomówienia Sikorskiego takimi wpisami. Uznała bowiem, że minister może ścigać sprawców z oskarżenia prywatnego.
W kwietniu 2011 roku Sikorski zawiadomił o podejrzeniu przestępstwa propagowania w sieci treści antysemickich, argumentując m.in., że podważa to wizerunek Polski w świecie. Chodziło o wpisy na kilku portalach związane z korespondencją Sikorskiego z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem, w której wzywał do ścigania antysemickiej i rasistowskiej mowy nienawiści.
Minister - który dostał status pokrzywdzonego - złożył w prokuraturze wydruki z sieci z przykładami wpisów, np.: "Hitler zaczął, my skończymy. Do pieca, smażyć się, żyduchy, do pieca" albo: "Przyjdzie czas, że dalej się będziecie k... po piecach i piwnicach chować". Przytaczał też wpisy na swój temat (pisownia oryginalna): "Radosław Sikorski - mąż ortodoksyjnej z dziada pradziada amerykańskiej żydówki, wróg Polskości, biegle władający językiem polskim amerykański agent i mason, zdalnie sterowany przez teścia, naczelnego czosnka nowego Yorku, przejął pałeczkę destrukcji i destabilizacji kraju od niejakiego michnika - jednak bardziej niebezpieczny z racji zajmowanego wysokiego stanowiska - pod maską dobrotliwego gogusia ukryty bezwzględny sprzedawczyk, wyzbyty wszelkich zasad wykonawca rozkazów międzynarodowej kliki".
Prokuratura zdecydowała wtedy wszcząć śledztwo z art. 212 par. 2 Kodeksu karnego - o pomówienie ministra w mediach. Czyn taki jest ścigany wprawdzie z oskarżenia prywatnego, ale prokuratura może uznać, że interes społeczny wymaga przyłączenia się jej do ścigania - tak było w tym przypadku. Prokuratura ustaliła adresy komputerów, z których dokonywano tych wpisów, po czym w maju 2012 roku umorzyła śledztwo. Uznano, że rola prokuratury wyczerpała się i brak jest już interesu społecznego w kontynuowaniu postępowania. "Pan Sikorski ma profesjonalnego pełnomocnika i może ścigać sprawców z oskarżenia prywatnego" - mówił rzecznik prokuratury Dariusz Ślepokura.
Giertych zażalił się w imieniu ministra na tę decyzję. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał, że prokuratura ma teraz przesłuchać autorów tych wpisów.
Od jesieni 2012 roku Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów prowadzi postępowanie ws. nawoływania do waśni na tle narodowościowym i pochwalania faszyzmu na forum internetowym dziennika "Fakt". Odnosiły się one do walki z antysemityzmem w sieci, jaką portalom wypowiedział szef MSZ. Giertych podkreślił, że to oddzielna sprawa.
Sikorski pozwał też do sądu kilka gazet, które dopuszczały takie komentarze na swych forach. Wydawca "Wprost" zawarł ugodę z szefem MSZ. Tygodnik przyznał, że odpowiada za wpisy i zapowiedział przeprosiny. W osobnych postępowaniach pozwani są też wydawcy dzienników "Fakt" i "Pulsu Biznesu". (PAP)
(11.01.2013)










