Zmarł fotoreporter Erazm Ciołek - dokumentował Sierpień '80 w Stoczni Gdańskiej
Fotoreporter Erazm Ciołek zmarł we wtorek w Warszawie w wieku 75 lat. Zasłynął zdjęciami, którymi dokumentował działalność opozycji demokratycznej lat 80., m.in. zryw "Solidarności".
Erazm Ciołek uczestniczył, często jako jedyny fotograf, w tajnych spotkaniach opozycji, był uczestnikiem działań ruchu kultury niezależnej. Kiedy w sierpniu 1980 roku jechał do Stoczni Gdańskiej, bez nadziei na publikację zdjęć, miał świadomość, że znalazł się w centrum wydarzeń, które zmienią obraz Polski i świata. "Nie byłem obiektywny. Nie mogłem i nie chciałem w sytuacji walki. Szukałem ujęć obnażających tamtą stronę i chciałem uzupełnić to, co nie znalazło się w publikacjach oficjalnych. To, co było poza kadrem propagandy" - wspominał fotografik tamten czas. Na czarno-białych zdjęciach uwiecznił entuzjazm pierwszych strajków w Stoczni Gdańskiej, powstanie NSZZ "Solidarność", formułowanie postulatów wobec władzy.
- Poznałem go w 1987 roku podczas demonstracji "Solidarności" – mówi Krzysztof Miller, fotoreporter „Gazety Wyborczej”. - Wszyscy mieliśmy do niego zaufanie, pierwszy miał informacje o tym, co będzie się działo podczas manifestacji. To od niego dowiadywaliśmy się, jak poruszać się podczas demonstracji i jak wynieść bezpiecznie materiał. Był świetnym nauczycielem i kolegą - dodaje Miller.
Cezary Sokołowski, fotoreporter Associated Press, pamięta moment, kiedy Ciołek fotografował w latach 80. pogrzeb żony Jacka Kuronia, Grażyny. – Kiedy skończyły się uroczystości pogrzebowe, otoczyli go tajniacy. Nie wiem, jak się od nich uwolnił – wspomina. - W kwietniu tego roku, w drugą rocznicę katastrofy smoleńskiej, chciał sfotografować wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego, ale ochrona prezesa PiS mu na to nie pozwoliła. Erazm miał żal, od 30 lat dokumentował ważne wydarzenia w kraju – dodaje Sokołowski.
– Był mistrzem fotografii malarstwa, nikt z taką skrupulatnością nie odtwarzał obrazów – mówi Krzysztof Miller. Poza tym Ciołek fotografował m.in. Nepal, Nikaraguę i Kubę, był też pierwszym w Polsce fotografem, który pokazał na wystawie ponury świat narkomanów.
Erazm Ciołek urodził się 24 czerwca 1937 roku w Łodzi. W 1957 roku rozpoczął studia na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, ale ich nie ukończył, wciągnęła go fotografia i dziennikarstwo. Robienia zdjęć nauczył się sam. W latach 1965–1970 pracował w Centralnej Agencji Fotograficznej, w latach 1971–1973 w redakcji tygodnika "Polityka". W 1989 roku organizował dział fotograficzny w powstającej redakcji "Gazety Wyborczej", potem pracował w tygodniku "Nowy Świat" i "Spotkaniach". W roku 1981 wydał album ze strajku w Stoczni Gdańskiej, a w 1990 album "Polska sierpień 80 - sierpień 89". W 2010 wszedł w skład komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. W 2011 został odznaczony przez ministra Bogdana Zdrojewskiego złotym medalem Zasłużony Kulturze "Gloria Artis". (MW, PAP)
Fragment wywiadu z Erazmem Ciołkiem, jaki ukazał się na stronie Muzeum Historii Polski pt. "Sierpień mnie także wyzwolił":
Jaki był Pański Sierpień ‘80? Efekty Pańskiej obecności w Stoczni Gdańskiej znamy wszyscy – są nimi zdjęcia, które stanowią jedno z najważniejszych wizualnych świadectw tych wydarzeń. Sierpień w Stoczni widzimy w dużej mierze poprzez Pana zdjęcia. A jak Pan tam trafił?
Trafiłem tam właściwie z konieczności – ludzkiej, patriotycznej i dziennikarskiej. Jako fotoreporter uważałem za konieczne, by pojechać i sfotografować to wydarzenie, które zaczęło się i przebiegało w sposób bardzo dobry, bez agresji. Nie miałem przy tym żadnej pewności, że będę to w stanie kiedykolwiek pokazać, wydrukować – być może zrobią to po mojej śmierci moje wnuki... Z takich właśnie powodów 26 sierpnia wyjechałem samochodem, maluchem, z moim kolegą Stefanem Starczewskim, późniejszym wiceministrem kultury i sztuki w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Jechaliśmy zupełnie pustymi drogami – w tamtym kierunku prawie nikt nie jechał, telefony w Gdańsku już nie działały – i zupełnie bezpiecznie dojechaliśmy do Gdańska, przez nikogo
Nie mieli Panowie wrażenia, że ktoś się Panami interesuje?
Nie. Oglądałem się do tyłu, czy ktoś za nami nie jedzie, ale nic takiego się nie działo. Pojechaliśmy dalej pustymi ulicami, bo w Gdańsku też było pusto, do bramy Stoczni. Tam wylegitymowaliśmy się listem, taką kartką od Jacka Kuronia do organizatorów strajku, żeby nas wpuszczono i żebyśmy mogli robić tam to, co chcemy – ja oczywiście chciałem robić zdjęcia. I tak się stało, weszliśmy tam. Dostaliśmy rodzaj przepustki, widocznej, noszonej na wierzchu. Nie miałem żadnych problemów – ludzie byli uprzejmi.
Nie dotknęła Pana niechęć strajkujących do mediów?
Nie. Polskich fotoreporterów było tam w ogóle bardzo niewielu, ponieważ koledzy bali się, że stracą pracę i nie będą mieli z czego żyć. Niektórzy koledzy, którzy tam byli, mieli zresztą potem z tego powodu problemy. Uważali też, że fotografowanie w Stoczni nie ma sensu, bo i tak im tego nie wydrukują. Było natomiast sporo fotoreporterów ze świata, oni dominowali, fotografowali, kręcili filmy.
Czy był Pan wtedy związany etatowo z jakąś redakcją?
Nie, nie byłem na etacie, również z tego powodu, żeby nie mogli mnie wyrzucić z pracy dlatego, że byłem w Stoczni.
Czy w Gdańsku miał Pan świadomość, że uczestniczy Pan w wydarzeniu historycznym?
Absolutnie tak.
Jak Pan pamięta strajkową atmosferę?
Byłem zdziwiony jakością społeczeństwa, które tam zastałem, strajkujących stoczniowców. Wydawało mi się, miałem to wbite do głowy, że w trudnych sytuacjach Polacy zachowują się jak kretyni. Podobnie było, kiedy Papież przyjechał do Polski w 1979 roku. Wtedy wydawało mi się, że go opadnie polska ciżba i rozerwie mu szaty na pamiątkę. Jak wiadomo, nic takiego się nie stało – ja to fotografowałem, widziałem to z bliska. Tam po raz pierwszy byłem zdziwiony, jak polskie społeczeństwo inaczej wygląda w sytuacjach związanych z wolnością i z religią. Byłem zdumiony, że jest tak zdyscyplinowane. Naprawdę myślałem, że ludzie będą napierać, a tymczasem swobodnie między nimi chodziłem i fotografowałem.
Rozmawiał: Tomasz Wiścicki
Cały wywiad na stronie Muzeum Historii Polski.
(13.11.2012)










