Były naczelny „Rzeczpospolitej” jest ofiarą decyzji polskich wydawców
W wystąpieniu Tomasza Wróblewskiego znajduję szereg cennych opinii dotyczących polskiego dziennikarstwa, choć bardzo nie podobają mi się ataki personalne na niektórych dziennikarzy.
Myślę, że nie powinien wymieniać ich z nazwiska. Generalnie uważam, że były naczelny „Rzeczpospolitej” padł ofiarą decyzji polskich wydawców, którzy zrezygnowali z dziennikarstwa śledczego. Ja jestem w wyjątkowo szczęśliwej sytuacji, bo w redakcji ”Wprost” mam zespół śledczych. Mamy zwyczaj konfrontowania najważniejszych tematów, taka współpraca ułatwia weryfikację zdobytych materiałów. Tymczasem dział śledczy ”Rzeczpospolitej” został praktycznie zlikwidowany. Odpowiedzialność za ten fakt ponosi rzecz jasna przede wszystkim wydawca ”Rzeczpospolitej”. Nie jest w tym odosobniony: działy śledcze w gazetach zlikwidowano z powodu oszczędności. Część winy za ten stan rzeczy ponoszą też redaktorzy naczelni, którzy to akceptowali. Najwyraźniej Tomasz Wróblewski nie zdawał sobie sprawy, jak poważne konsekwencje może mieć sytuacja, w której z jednej strony chce budować popularność gazety bombowymi tekstami, ale nie ma do tego instrumentów, czyli wyspecjalizowanego zespołu.
Sylwester Latkowski, zastępca redaktora naczelnego "Wprost"
(09.11.2012)